» Blog » Jedna taka sesja - fotorelacja
11-10-2008 20:30

Jedna taka sesja - fotorelacja

Odsłony: 13

Każda sesja ma w sobie coś z Ważnej Uroczystości: przygotowania, zaangażowanie, poświęcony czas, wyrzucenie z domu osób, których nie chcemy widzieć. Oczywiście, można korzystać z karty postaci zrobionej na kolanie, w międzyczasie obgadać mecz, zerknąć, co MG ma na twardzielu, poplotkować itp, co kto lubi.

 

Jestem osobą leniwą, przyznam, że moi znajomi też posiadają spore pokłady lenistwa, ledwo pokryte pseudo-pracowitością. Być może dlatego trzymamy ze sobą, bo każdy pracuś przejrzy nas na wylot. Juz dawno stwierdziłam, że na sesjach musi nam naprawdę zależeć, bo poświecamy na nie sporo czasu i energii.

 

Pewnie powiecie: łeee... co tam sesja, mamy takich na pęczki. Jasne, oczywiście, ale wiecie, jakby popatrzeć:  organizacja logistyczna, zaplecze noclegowo-gastronomiczne, zaangażowanie.... za każdym razem jestem pełna podziwu. Zeby nie przedłużać - oto dokumentacja ostatniej naszej sesji :)

 

Po pierwsze: nastrój.

Mieszkamy w różnych miastach, żeby na sesji nie gadać o tym, co się zdarzyło w naszym życiu prywatnym, plotkach itp. zjeżdżamy się zazwyczaj dzień wcześniej, żeby wyżyć się społecznie.

 

Mieliśmy całą noc na grę w Cytadelki i odpowiednie obniżanie głosu papierosami, żeby nazajutrz brzmieć mrrrocznie i chrrropowato :)

 

 

 

 

 

 

W sobotę z samego rana zajęliśmy się zaopatrzeniem w tzw. pepsynę. Podczas sesji zużywane są niesamowite jej ilości. Po prostu tak jest.

A wiec, były spore zakupy... 

 

 

 

 

  

 

 

... pichcenie zapasów żywności na czas wędrówki po Pustkowiach.... 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Paszpal też miał swój wkład, bo zafutrzał odkurzony dywan (druga wersja: dbał o to, bo alergicy uciekli z wrzaskiem). Każda sesja niezwykle go cieszy.

 

 

 

 

 

 

 

 Furiath na czas naszej krzątaniny wokół kota, obiadu i zakupów zabunkrował się w sypialni, aby dopieścić sesję. Mam dziwne przeczucie, że ten radosny uśmiech był zapowiedzią losu mojej bohaterki, która osunęła się w otchłań mroku.

 

 

 

 

 

 

 

Pamietajcie, skupienie przy rozdzieleniu pedeków jest równie potrzebne jak przy wypełnianiu PITu. 

Chyba już kiedyś wspominałam, że Mięki spędza mnóstwo czasu nadwybraniem odpowiedniego oręża i zbroi?

 

 

 

 

 

 

 

 

 Ania, która miała grać po raz pierwszy, wybrała sobie postać Rytualistki - kupca. Oznaczało to mnóstwo kasy do wydania i podjęcie takich decyzji jak: wierzchowiec czy mega zajebista maska? A może wszystko i do tego full niezbędnych drobiazgów takich jak papierosy, talia kart, prochy, srebrny sztylet z rzeźbioną rękojeścią... 

 

Jestem pełna podziwu, ze tak dzielnie znosiła uwagi Iwa ("to koniecznie musisz mieć!') i podstępne zanęcanie MG ("za kilka dodatkowych denarów będziesz miała naprawdę wypasiony płaszcz"). I tak, wiemy, mamy kablowego Cthulhu :)

 

 

 

 

 

 

Ania zaraziła się od Miękiego pasją zakupową :)

 

 

  

 

 

  

 

 

 

 

 

 .. próba zrobienia odpowiednio mrocznego wrażenia zepsuta barwnymi skarpetkami :)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Samotność w obliczu RPG - przyznajcie, kiedy pierwszy raz ma się do czynienia z kartą postaci, zasadami i bandą nawiedzeńców można się przestraszyć. Tym wieksze brawa dla odważnych!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ale zawsze można poprosić o pomoc usłużnego mężczyznę :)

 

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

 

Chyba każdy z graczy ma jakieś "swoje"zwyczaje dotyczące kości, na przykład ja układam je  w taki a nie inny sposób.

 

Inna sprawa, że kości MG zawsze mają jakieś super zdolności i żadna magia sympatyczna wiele przeciw nim nie zdziała. (mapa jak mapa, zobaczycie te, które będą w podręczniku :))

 

 

 

 

 I.... gramy...!

 

 

 

Pierwsze ścięcie w konflikcie. Co tu kryć, deklaracje, a potem toczące się kości zawsze podnoszą adrelalinę.

Tu Ania i MG deklarująsposób ataku przeciwnika.

 

 

 

 

 

 

 

 

I zaraz poleje sie krew... czyli potoczą kości. W Klanarchii bardzo fajne jest to, że zarówno konflikty krwawe jak i potyczki słowne rozwiazuje się w podobny sposób.

 

 

 

 

 

 

 

 Nie wiem, jak Wy,ale my na początku siedzimy na miejscach, ale szybko zajmujemy dywan, chodzimy po pokoju czy gestykulujemy strasząc kota. Tu Mięki i Iwo starają się przekonać jednego z decydentów do swojej idei.

 

Iwo zwykle ma zapędy dyktatorskie i wykorzystuje wszelkie sposoby zazwyczaj stosowane na sesjach złotoryjskiej rady miasta. Furiath w koszulce z wojowniczym królikiem jest trudnym przeciwnikiem.

 

Lubicie rebusy i zagadki na sesjach? My uwielbiamy! Tym razem także dostaliśmy również coś fajnego:  zaszyfrowany list, którego rozwiązania musielismy szukać w naszej domowej biblioteczce :)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Gdy patrzę na to zdjęcie staram sobie wyobrazić Miękiego jako łysego, obleczonego w blachy i wytatuowanego od stóp do głów Soldata. I wiecie, co? Zawsze mi się to udaje :)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

- Ten oto list jest dowodem....

 

Iwo uwielbia publiczne wystąpienia... Nawet o 3 w nocy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

 

  

- Oddawaj go :) - Ania wkracza do akcji, siłowe rozwiązania czasem są bardzo potrzebne. Także w drużynie :)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czwarta w nocy (lub czwarta nad ranem). Za oknem słychać pierwsze poranne autobusy. O tym, czy sesja się udała nie zawsze świadczą osiagniete cele czy zdobyte pedeki (które rozpisuje właśnie MG). Czasem nic nie znaczy to, że nasze postaci coś osiągnęły, czy po prostu przeżyły. Może to, ze świetnie się bawiliśmy i gdy wywlekliśmy swoje zwłoki z łóżek zaczęliśmy mówić o następnej sesji?

 

 

 

Ta butelka nie jest po luksusowej, lecz po mocno owocowej nalewce Iwa, którą zaserwował dla uczczenia osiągnięcia celu przez bandę desperatów, których postaciami graliśmy.

 

 

 

Układając tą notkę oglądałam bardzo fajny film o tym, jak tancerki flamenco przypadkowo zatrzymały się wjakimś małym miasteczku i w jednej z nich zakochał się jeden z chłopaków (a jego siostra w drugiej).

 

 Pomyślałam o tym, ze czasem rzeczy bardzo niewielkie powodują, że nasze życie skręca na takie a nie inne tory. Co spowodowało, że wsiąkłam w erpegi? Dlaczego po zabiciu mojej postaci nie zrezygnowałam z gry, tak jak wiele innych osób? W czasie tej sesji Ania grała z nami pierwszy raz.

 

Mam nadzieję, ze grało się jej z nami dobrze, że będzie grać częściej i "wsiąknie" tak samo jak każdy z nas w swoim czasie. Poza tym - jak widać na załączonym obrazku - została całkowicie zaakceptowana przez Paszpala, który wspierał jej grę siłą swej osobowości :)

 

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

markós
   
Ocena:
0
Gratuluję, podziwiam i też stosuję podobne praktyki :)
Trudno jest siedzieć przez 8 godzin na jednym miejscu i wczuć się przy tym w postać ;)
11-10-2008 21:00
Faviela
   
Ocena:
0
Przepozytywna notka :)
11-10-2008 23:10
LiAiL
   
Ocena:
0
Fajny fotoreportaz. No wlasnie u mnie jest 4:03 nad ranem i nadal pracuje nad scenariuszem do Kultu... Tak juz u nas, erpegowcow bywa, ale najwazniejsze ze nam to sprawia niesamowita przyjemnosc...
12-10-2008 05:04
Siman
   
Ocena:
0
Fotorelacja z sesji - świetny pomysł, plusa za to. :)
13-10-2008 00:24
13918

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Panie Furiath! Piłeś nie prowadź!
13-10-2008 07:34
senmara
   
Ocena:
+1
W tym wypadku raczej:
... prowadziłeś - wypij :)

o 4 nad ranem nic tak nie uspokaja adrenaliny jak kielich owocówki, oglądanie ilustracji i wspominanie, już na spokojnie, najgorętszych momentów.
13-10-2008 11:19
triki
   
Ocena:
0
Iwo - dziś Złotoryja - jutro cały świat!
13-10-2008 13:06
Shakaras
   
Ocena:
0
o maj got, alkohol, okultyzm i piekne kobiety - te erpegie to jeden wielki szatan ;)
no czekam na te Klanarchie, i tej mapy jestem ciekawy ;)
14-10-2008 10:59
~gratuluję

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
bardzo profesjonalnej "nieporfesjonalnej" promocji systemu :)
14-10-2008 11:04
Ninetongues
    Dobra to rzecz
Ocena:
0
Tylko po kiego diabła tak bałaganicie na tym stole?! Już ja bym wpoił trochę dyscypliny co poniektórym...

Bardzo sympatyczna notka, nie tylko ze względu na Klanarchię.



14-10-2008 15:26
arthas40
   
Ocena:
0
Oho, fotka z mapą. Czy ja dobrze widzę? Peloponez, Półwysep Apeniński, a cały obszar morski na zachód od Włoch został zmieniony w jedną wielką pustynię. :)
14-10-2008 16:06
Siman
   
Ocena:
0
Dobrze widzisz, to był właśnie spojler mapy do Klanarchii. :]
14-10-2008 20:44
Lenartos
    Pepsyna
Ocena:
0
Uhm, "pepsyna" to nazwa enzymu trawiennego, który chyba raczej nie znajduje się we współczesnej Pepsi... chociaż kto wie ;-)
15-10-2008 22:01
senmara
   
Ocena:
+2
To iwowe, pieszczotliwe określenie pepsi. Moze nie powstaje w przewodzie pokarmowym człowieka, ale zakładam, ze w pewnych ilościach potrafi też zrobić niesamowite rzeczy z żołądkiem i nie tylko :P

Poza tym, może i Wy zrobicie fotorelacje ze swoich sesji, tylko proszę bez ustawianek - u nas jest bałagan na stole, bo jesteśmy burdelarzami, każdy to wie, więc nie ma co tego faktu ukrywać.
16-10-2008 11:23
Lenartos
    Pieszczotliwe
Ocena:
0
U mnie w domu mówi się raczej pieszczotliwie "odrdzewiacz" ;)
16-10-2008 11:52

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.