» Blog » Ciężki przypadek dziwnego hobby
15-07-2008 14:39

Ciężki przypadek dziwnego hobby

W działach: rpg, Z przymrużeniem oka | Odsłony: 5

W sobotę Mój Mężczyzna wywiózł mnie do lasu, w jakieś odludne miejsce, było bardzo romantycznie, drzewka, bagno, rozmowy o ewolucji i siąpiący deszczyk. Wspominaliśmy także nasze wakacje sprzed x lat (w zasadzie można tu wstawić liczbę dwucyfrową), o tym jak kręciliśmy film z ekipą ze Złotoryi, kradliśmy kukurydzę, zrzucaliśmy się na paliwo żeby pojechać na pobliski zamek w Grodźcu, jak polowaliśmy na wolne mieszkanie/pokój/kawał ogródka żeby zagrać w cokolwiek. Mieliśmy mnóstwo czasu, mało kasy, znajomych do pogrania w RPG w każdej chwili, sesje pisane na kolanie, kłótnie o realia świata i czy można rzucić cynowym dzbankiem i kogoś zabić. Przebieraliśmy się i ganialiśmy po okolicy z kamerą, która była wielkości sporego pudła na buty a kumpel dwa razy trafił do ośrodka zdrowia z raną po strzale z łuku. Dwa razy tego samego dnia (skutek zabawy w Wiedźmina). Straż miejska wparowała nam o 3 nad ranem podczas gdy my zrobiliśmy sobie wampirzego larpa, wszędzie leżała broń i trupy wysmarowane czerwoną farbką. Można zapytać: gdzie byli wtedy rodzice?
He, He, byliśmy już wtedy dorośli.

Ostatnio zafrapowało mnie to, że na pewnym forum RPG po pierwsze: stwierdzono, że dziewczyny są kiepskimi Mistrzami Gry, po drugie, jak już się znajdzie dziewczynę w miarę inteligentną, to już cud i nie ma co grymasić, że nie gra w RPG.
Coś w tym jest :)
Wczoraj buszując w empiku w poszukiwaniu komputerówek (Cywilizacja 4 – nie będę na Polterze zbyt często) spotkaliśmy kumpla ze studiów i jego dziewczynę. Kumpel jest typem nieuczestniczącym w życiu społecznym i widujemy się sporadycznie np. w kinie na Indym, bo mieszkamy w tej samej dzielnicy. Panowie zaraz zaczęli gadać o Klanarchii, kumpel oczywiście podjarany projektem, ale to ten typ, który mimo jarania się nie przywlecze tyłka na sesję. Jego dziewczyna, miła i sympatyczna, myślała chyba, że pogadamy na „kobiece” tematy, bo zapytała, co znalazłam dla siebie? Po zerknięciu na okładkę filmu z drugiej serii Masters of Horror zrezygnowała z integracji. No, to jest przykład tego, że dziewczyny nie interesują się fantastyką, erpegami i takimi tam. Z drugiej strony, wcale mnie to nie dziwi, że takowe dziewczyny występują - na równi z facetami nie mającymi pojęcia o turlaniu kostką. W mojej firmie wszyscy oglądają mecze, jeden kumpel maluje figurki (i to bardziej historyczne niż fantasy), jeden kiedyś grał w Młotka, inny czyta czasami coś fantastycznego (na dwudziestu facetów w firmie). Gdybym miała na to patrzeć z perspektywy znajomości bliższej, żadna cv-ka nie przeżyłaby procesu rekrutacyjnego. Ale to po prostu czysta statystyka.

Bo to nie znaczy, że nie ma facetów grających. Są! Występują stadami, wystarczy pojechać na konwent. Dziewczyny też. Może opinie o braku dziewczyn grających i inteligentnych biorą się z wieku osób mających takie zdanie: to okres, kiedy jedynymi w miarę dobrze znanymi kobietami są mama, babcia i siostra. Ewentualnie nauczycielka, bo chłopak w tym wieku nie odzywa się do dziewczyn (nie wiadomo, co taka dziewczyna może zrobić). Z drugiej strony jest to odpowiedni wiek do wygłaszania poglądów i siedzenia przez całą noc na różnych forach. Na przykład moim kumplom, którzy mogliby powiedzieć, że z dziewczynami gra się statystycznie tak samo jak z chłopakami, już się nie chce udzielać na forach. Oni to przerabiali, wolą pograć w Obliviona.

Kiedy zaczynaliśmy grać, dziewczyna była rzadkością w drużynach. Dosyć wcześnie wybraliśmy jedynego i niepowtarzalnego naszego Mistrza Gry, który lubi prowadzić oraz ma ku temu predyspozycje, a my owe predyspozycje wspomagamy beczkowozami pepsi. Sama prowadziłam sporadycznie, zazwyczaj na wyjazdach, gdy prowadziliśmy na zmianę a wtedy nie wypadłam gorzej niż moi kumple. Czyżby graczom, którzy wyrażają tak zdecydowane opinie trafiły się same pechowe przypadki? Hmmm… Wątpię.
Jak ktoś dobrze zorientowany w środowisku RPG w Polsce nie przyjmuje do wiadomości, że na ostatnim Pucharze Mistrza Mistrzów w trzyosobowym finale była kobieta? To co, ona źle prowadziła? Sędziowie (i chyba sędziny) zapatrzyli się na ładne nogi?
Są to dyskusje wciąż przerabiane i wałkowane na forach, nie mogę ich wiązać z niczym innym jak z pojawieniem się na danym forum nowej fali „młodzieży”, która właśnie odkryła gry fabularne a jeszcze nie do końca odkryła płeć przeciwną :)

Jestem dziewczyną Mistrza Gry, być może to jakoś wpłynęło na fakt mojego grania czy nie grania (grałam już wcześniej), ale gdyby się zastanowić, sami siebie możemy obwiniać o wybór partnera życiowego. Teoretycznie, gdybym miała teraz wybierać, raczej nie zdecydowałabym się na chłopaka, który nie toleruje erpegów, a już nigdy w życiu na takiego, który nie tolerowałby czytania książek (wierzcie mi, są tacy). Brak zrozumienia dla gier komputerowych byłby mega minusem. Niechby był przystojny jak Gary Oldman w Draculi czy mroczny egzorcysta hanzycki z Klanarchii.

Nigdy nie wnikam, jakie są powody wyborów życiowych moich kumpli, ale zakładam, że mężczyźni także biorą pod uwagę swoje zwyczaje, zamiłowania i inne takie. Poświęcenie i zrozumienie może fajnie wygląda w końcówce filmu amerykańskiego, ale gdy ktoś musi „tolerować” cotygodniowe wyjścia ukochanego na spotkanie z bandą jakiś oszołomów, to życie musi być trudne. Zatem można powiedzieć, że ja jestem leniem i obibokiem, bo znalazłam sobie kogoś pasującego do mojego profilu. Inna sprawa, że rzekoma ansa dziewczyny do tego, by jej Misiaczek gdzieś wychodził może być po prostu wymówką faceta, któremu nie chce się iść na sesję. Albo po prostu jeszcze się nie nacieszył wdziękami dziewczyny, ale wstydzi się do tego przyznać w gronie kumpli.

Co ciekawe, moje podejście, czyli aktywne granie, wpływa także na naszą drużynę, to są fajni faceci i nigdy nie było problemu, gdy chciały grać inne graczki niezależnie od poziomu doświadczenia w graniu. Co jeszcze ciekawsze, miało to pewien wpływ na Klanarchię. Jakby nie patrzeć, testowaliśmy to wspólnie, mieliśmy uwagi, wtręty i pomysły. Czasem, gdy przeglądam opisy czy czytam zasady, myślę, że ten system jest „przyjazny” dla obu płci. Nie ma tego co mnie czasem wkurzało: „ogólnych ujemnych modyfikatorów” dla kobiet dlatego, że są kobietami i „jak pamiętamy z historii, kobiety były słabsze, odgrywały mniejszą role w historii i nauce i w ogóle idź do domu”:) Jeśli system traktuje niesprawiedliwie jakąś płeć, zawsze w pewien sposób przenosi się na stosunki „poza grą”, a w Klanarchii jest wiele elementów, które pozwalają na swobodną zabawę bohaterów wszystkich graczy – począwszy od umiejętności aż po efekty swobody seksualnej.
Może przesadzam, bo prawie nigdy nie musiałam znosić molestowania rpgowego ani poniżających tekstów w żadnej z drużyn, z którymi grałam, ale jak czasem czytam „prawdziwie męskie opinie” na forum, to brwi mi wyjeżdżają na czubek głowy.

Niestety, w takich sytuacjach najbardziej się zwraca uwagę na własne doświadczenia. Ja sobie mogę pisać, że gram, że inne dziewczyny grają, a i tak każdy będzie patrzył na własną drużynę i dopisywał „ a ja wiem, że…”.
Widzieliście gang Dzikich Wieprzy? To historia o tym, jak czterech „niedzielnych” harleyowców jedzie w trasę. Po drodze spotykają prawdziwych harleyowców, takich, którzy żyją tak na co dzień i w ogóle są panami autostrady. Super twardzieli, którzy na dzień dobry wypomnieli naszym bohaterom, o co tak naprawdę chodzi w życiu harleyowca i doradzili powrót na łono miasta i żoninego cycka.

Oglądałam ten film już kilka razy, trafiając na powtórki. Strasznie mnie on bawi, ale są osoby, które uważają go za taki sobie. Dla mnie jest to zajebisty przykład hobbysty: bez problemu wyobrażam sobie odpowiednik erpegowca dla każdego z Wieprzy, nie mówiąc o ekipie wypasów fandomowych, którzy zjadą każdego „obcego”. Nie chodzi nawet o to, kto kogo przerobił na szaro, kto ma większe doświadczenie i kto jest prawdziwym erpegowcem, raczej o to, że w normalnym środowisku życia cholernie trudno jest spotkać innego erpegowca. Są to osobniki nieliczne w danej populacji. A i tak wszyscy drą koty, wieszają psy i podkładają sobie świnie :P A dyskryminacja podkreślona przez atmosferę fandomu jest jeszcze zajebistsza niż zwykle.

Czasem, gdy uda nam się zebrać na weekend, robimy to samo, co x lat temu – gramy, obijamy się, kłócimy na śmierć i życie o obrażenia od miecza. Świetnie się razem bawimy i szczerze mówiąc nie zastanawiamy się, czy ktoś z nas gra gorzej niż inni, czy spełniamy warunki profesji gracza, czy jesteśmy na to za starzy. Czasem bierzemy aparat i robimy głupie zdjęcia. Choć, niestety, ostatnio częściej marudzimy, że nie mamy czasu, mieszkamy za daleko, pracujemy w nieodpowiednich porach. I to są chyba największe przeszkody.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Kot
    No!
Ocena:
+3
Nareszcie notka za którą warto narazić się na hipokrytyczne burknięcia mini-szefa, grającego w wiedźmina miast walidować projekty.

Szczerze? Ja trochę inaczej to wszystko przeżywam, bo mniej więcej ten etap, gdzie praca, itp. zaczyna mi mieszać w planach osiągnąłem właśnie teraz. A co do kobiet... Ja osobiście miałem bardzo dobre doświadczenia w graniu z kobietami. Dwie z trzech najlepszych sesji były prowadzone przez kobiety. W moich drużynach było conajmniej dwa razy więcej kobiet niż mężczyzn. Były przeciętnie dużo inteligentniejsze niż faceci z drużyny, grały dwa razy lepiej... Mógłbym pisać dalej, ale tak właściwie Senmara już to napisała, przedstawiając to z odwrotnej perspektywy.
15-07-2008 15:48
Jeremiah Covenant
   
Ocena:
+1
Znakomity wpis.
15-07-2008 16:04
Repek
    @Re
Ocena:
+3
Git wpisik. +1

Ostatnio zafrapowało mnie to, że na pewnym forum RPG po pierwsze: stwierdzono, że dziewczyny są kiepskimi Mistrzami Gry, po drugie, jak już się znajdzie dziewczynę w miarę inteligentną, to już cud i nie ma co grymasić, że nie gra w RPG.
Coś w tym jest :)


Imho jest tak:
- kobiet w RPGach jest jednak mniej, więc jednak mniej jest dobrych MG-kobiet. Czysta statystyka, cytując pewną klasyczkę. :P
- gdy kobieta jest bardzo dobrym MG, jest sto razy lepsza od bardzo dobrego faceta MG. :) A to już praktyka życiowa [wynikającą ze statystycznej wyższej dojrzałości emocjonalnej]. :P

Fajny akapit o tym, jak się dobieramy. Smutne jest często to, że dziewczyny, które wiążą się z erpegowcami traktują ich hobby jako coś debilnego i metodą 'na focha' lub na 'to przecież głupie i dziecinne', odciągają go od tej zabawy [choćby przez wyrażanie dezaprobaty]. Cóż, imho to kwestia dotarcia się w obrębie pary.

Pewnie można mieć w życiu odmiennie pasje, ale fajnie, gdy się je wspiera. Nawet jeśli nie przez współuczestnictwo [ok, nie każdego musi kręcić ganianie się po lesie z łukiem z patyka], to przynajmniej przez cieszenie się frajdą drugiej osoby.

Pisał repek, który ma szczęście do żony-erpegówy, która bawiła się w RPGi, gdy on jeszcze ganiał za piłką na boisku szkolnym. :P

Pozdro
15-07-2008 17:14
Neverwhere
   
Ocena:
+2
A propos RPGowych par i związków z rpg w tle.
Najpierw historyjka:
W liceum cięzko mi było znaleźć kogoś do gry. Starzy znajomi daleko, mieli swoje problemy: studia praca itd. Tak więc intensywnie rozglądałam się po moich znajomych bliższych i dalszych, może ktoś z nich skrywa swoje rpgowe hobby? Koniec końców przez przypadek i dzieki jednemu z komiksów o erpegach poznałam 2 panów którzy wyrażali chęć gry.
Ja prowadziłam już nie raz i zgodziłam się bez namysłu, zresztą co prawda moje sesje nie należą do zjawiskowych ale gracze nie narzekali na nie nigdy.
Data wyznaczona na za dwa tygodnie. W między czasie udało mi się bliżej poznać jednego z mych graczy... Bardzo blisko ;) I jakoś tak się zaprzyjaźniliśmy, przy okazji chłopak mi się bardzo spodobał.
No i tu klops. W dniu sesji byłam strasznie zestresowana bo chciałam zrobić dobre wrażenie (zależało mi z wiadomych względów ;D ). Sesja była... no średnia... bardzo średnia. Ale śmiechu było i tak co nie miara. No a gracze się nie zrazili. W każdym razie jeden się nie zraził na tyle by nie móc zostać moim życiowym partnerem ;)

Dobra a teraz konkrety:
Zawsze dobrze mieć w związku wspólne zainteresowania. Wydaje mi się to oczywiste, ma się wtedy o czym pogadać i co razem porobić. Oczywiście ludzie się różnią, to też nie jest żadną tajemnicą. Owszem, mogłabym być z kimś kto nie interesuje się rpgami ale gdyby ta osoba miała do nich awersje albo patrzyła na mnie z pogardą gdy wychodziłabym żeby pograć... Ten związek skończyłby się bardzo szybko.
Bo RPG jest ważniejsze od miłości? No oczywiście że nie, ale kochać oznacza akceptować, widziały gały co brały :P Albo szanujesz mnie i to co robię albo won i nie pokazywać mi się na oczy.
Inna sprawa: znam sporo par z których jedna strona zaraziła fabularnymi drugą. To wcale nie jest takie trudne, po prostu pierwszy krok jest skomplikowany.

15-07-2008 18:33
Repek
    @Neverwhere
Ocena:
+1
Inna sprawa: znam sporo par z których jedna strona zaraziła fabularnymi drugą. To wcale nie jest takie trudne, po prostu pierwszy krok jest skomplikowany.
Jasna sprawa, sam znam takie pary i fajnie się to między nimi potoczyło. Zastanawiam się tylko, których par jest więcej. :)

Pozdrówka
15-07-2008 21:19
Faviela
   
Ocena:
+1
Ja nie wyobrażam sobie życia z "cywilem", kimś, kto by nie rozumiał tych godzin spędzonych na forum, przy materiałach czy na sesjach, to by strasznie podcinało skrzydła.
A tak przy okazji: http://www.youtube.com/watch?v=7Mp 7Ikko8SI trochę w temacie, stary mit o "strachu przed kobietami RPGowców" :D
15-07-2008 23:00
Iman
   
Ocena:
+1
To chyba jedna z Twoich najdłuższych notek, ale jak zwykle pełna prawda życiowych.
Do rzeczy: przede wszystkim mnie zawsze śmieszyło stwierdzenie, że "dziewczyny nie grają w RPG", bo ja zaczęłam w czysto babskiej drużynie a do dzisiaj grałam łącznie z bodaj dziewięcioma dziewczynami z mojego miasta i jakoś wszystkie miałyśmy z tego frajdę, pomimo że - o zgrozo - zawsze MG była dziewczyna ;) Jest u nas w Szczecinie też pewna dziewczyna, niejaka Pao, która uchodzi za geniusza jeśli chodzi o sesje w L5K i widziałam bandę facetów gotowych lizać jej buty byleby tylko poprowadziła :) Ludzie potrafią na jej sesje przyjeżdżać z innych miast i ja im się wcale nie dziwię.
Natomiast jeśli chodzi o zgranie tego w związku to hmm... np. u mnie jest tak, że ja gram dużo więcej niż mój chłopak. Aczkolwiek erpegi nie są mu obce i wcale go nie dziwi jak wynoszę się na trzy dni na jakieś zadupie i udaję, że jestem szlachcianką ;)
15-07-2008 23:37
Llewelyn_MT
   
Ocena:
+1
No tak, "życie z cywilem" musi być okropne. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie by kobieta była mi w stanie wyperswadować Polterowanie, planszówki i zwłaszcza fabularki. Cóż, jest to chyba lepszej jakości rozrywka niż wieczór w knajpie czy pokerek z kumplami, prawda? Poza tym +1 dla Neverwhere: "widziały gały co brały". Fandom ma chyba jednak zdecydowaną nadwyżkę testosteronu, więc pewnie, jak znam swoje szczęście, przyjdzie mi kiedyś wyszkolić jakąś panią.

PS. Przez nowy system wydało się ile ludzi czyta Twoje historyjki. A to jeszcze nawet nie większość.
15-07-2008 23:37
Furiath
   
Ocena:
+2
Zamiast cywila stosujcie nomenklaturę Mugol ;)
16-07-2008 10:47
Llewelyn_MT
    Ja w kwestii formalnej...
Ocena:
+1
A co jeśli ktoś, jak ja, książek o Heńku Garnarzu nie czytał?
16-07-2008 18:38
iron_master
   
Ocena:
+1
Wypas wpisik :-)
16-07-2008 20:11
Neverwhere
   
Ocena:
+1
@Llewelyn_MT No patrz nie czytałeś a terminologię znasz ;) A przynajmniej kojarzysz mugola z odpowiednią książką.

16-07-2008 21:13
jaffar
   
Ocena:
+1
powiem tak: popieram brak zrozumienmia dla nieczytania i gier, a życie w związku z kimś kto nie gra musi być niesamowicie konfliktowe. ale calew szczęście mnie się trafilo, bo moja piękna jest i bardzo dobrym graczem i świetnym MG. tak po prawdzie to chyba wszystkim moim grajacym znajomym trafily sie rpgowe kobietki;) moze to efekt klątwy, która wisi nad btyomiem a może poprostu, nie lenistwo, a zdrowy rozsądek. a apropos mistrzowania to najlepszego cyberpunka gralem u kobiety.
16-07-2008 21:27
Erykz
   
Ocena:
0
"W sobotę Mój Mężczyzna wywiózł mnie do lasu, w jakieś odludne miejsce"

Tak ladnie sie zaczynalo, musialas zepsuc?

Serio to gratuluje ciekawej noty.
17-07-2008 00:36
Llewelyn_MT
   
Ocena:
+1
@Neverwhere: Staram się, ale to akurat przypadek, że właśnie ten termin znam. A co jeśli ktoś mnie poczęstuje jakimś mniej medialnym określeniem środowiskowym?


życie w związku z kimś kto nie gra musi być niesamowicie konfliktowe.

Jak napisałem wcześniej, trudno mi sobie wyobrazić by całonocny LARP był bardziej konfliktogenny niż całonocne pijaństwo. ;-)
17-07-2008 11:17
senmara
   
Ocena:
+1
"Jak napisałem wcześniej, trudno mi sobie wyobrazić by całonocny LARP był bardziej konfliktogenny niż całonocne pijaństwo. ;-) "

Wiesz, czasem całonocne pijaństwo jest dla wybaczenia (robią to wszyscy kumple, bracia, ojciec z wujkiem), ale przebieranie się i udawanie elfa??? :P

Możliwe jest także to, ze kwestia hobby jest wciągana w strefę przepychanek "kogo na wierzchu" i jeśli facet wyraża się negatywnie o zainteresowaniach dziewczyny, to ona będzie szukała dziur i wykorzysta pozorną infantylność zainteresowań chłopaka. Ale to już taki sposób na życie - zamiast dążenia do porozumienia walka o dominację. Ale za to jak łatwo znaleźć argumenty oczerniajace drugą stronę :)

Hmmm... Ciekawe, jak to wygląda w związkach homoseksualnych. Tam już nie można powiedzieć, że faceci/laski są za głupie na rpg, bo wtedy dana osoba oczerniałaby własną płeć.
17-07-2008 11:56
Llewelyn_MT
   
Ocena:
+1
No to teraz zacząłem się bać...
17-07-2008 12:04
~Brutus

Użytkownik niezarejestrowany
    Więcej!
Ocena:
+1
Świetny wpis! Chcemy więcej dziewczyn zarażonych RPG'owym bakcylem :D
18-07-2008 09:46
MorfiQ
   
Ocena:
+1
Dziewczyny nie grają? Co za nonsens :)

Moja ekipa przez długi czas była stricte męska. Zaczynaliśmy w 1 klasie liceum (więc 3 lata temu), a wtedy większość dziewczyn jakie znaliśmy uważała to za "dziecinne i w ogóle feee". Po roku, czy dwóch gry dołączyła do nas pewna gracza i... okazało się, że gra fenomenalnie ;) miała nieco inne podejście do niektórych problemów niż my (co nie znaczy, że gorsze), co uważam bardzo wzbogaciło sesje.

Ostatnio natomiast moja dziewczyna uznała, że chce spróbować (do czego zachęciła ją moja kuzynka, która także postanowiła zobaczyć "co to jest"). Wynikła z tego całkiem przyjemna sesja. Niestety dziewczyny były nieco spięte, ale i tak stanęły na wysokości zadania (graliśmy w Monastyr, więc nie było większych problemów).

Moja ukochana natomiast ostatnio powiedziała, że jej kuzynka też chce grać i czy mógłbym Wampira poprowadzić :P

Także uważam, że dziewczyn grających/czytających fantastykę jest sporo, tylko trzeba wiedzieć gdzie szukać ;) Do tej pory grałem z 3 dziewczynami (nie długo będzie z 4) i 7 facetami, więc chyba stosunek chłopców do dziewczynek nie jest taki zły ;)

Pozdrawiam, MorfiQ
18-07-2008 13:09
bukins
   
Ocena:
+1
A ja właśnie wróciłem z sesji, gdzie byłem jedynym facetem ;)

A tak na serio - od końca gimnazjum po koniec liceum miałem więcej graczek niż graczy. Na studiach poznałem swoją dziewczynę, która mnie wplątała w LARPy i na sesjach zazwyczaj jest przynajmniej jedna dziewczyna. Generalnie, zawsze mnie śmieszył mit dziewczyny nie grającej w erpegi :)

Zatem można powiedzieć, że ja jestem leniem i obibokiem, bo znalazłam sobie kogoś pasującego do mojego profilu.

Nie wyobrażam być sobie z kimś o innym profilu ;)

I przedostatni akapit - sama prawda :P
19-07-2008 00:24

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.