02-08-2007 09:51
Dziś -marudzenie
W działach: Historie, samo życie | Odsłony: 2
Jak byłam mała praktycznie wszyscy byli ode mnie starsi :) Teraz to trochę się równoważy, a za lat kilkadziesiat wszyscy będą młodsi :)
Jest jeszcze jedna rzecz zwiazana z wiekiem - ilość skojarzeń. Zauważyliście jak często rodzice mówili: "jak byłam mała moja babcia piekła niezapomniane ciastka z makiem" lub "mój dziadek palił fajkę i ona tak pachniała...". Mówili o ludziach, na grobach których już dawno trawa wyrosła, jakby oni jeszcze żyli. To coś silniejszego niż geny, to dziedziczenie przez siłę wspomnień.
Siłą rzeczy każdy chyba obrasta we wspomnienia dotyczące sytuacji, osób, miejsc. Mamy jakiś dziwny mechanizm pamiętania o rzeczach czasem zupełnie nieistotnych.
Nasze życie różni się od życia naszych rodziców - moi rodzice jak mieli tyle lat co ja mieli już dziecko (bardzo grzeczne miłe i dobre dziecko), nie mieli mieszkania (ale nikt nie miał) i mieszkali z rodzicami (fuj). Byli poważni i bardziej dorośli niż ja i moi rówieśnicy. Przynajmniej tak uważa moja mama (ona zawsze przy drożdżówce wspomina nieznaną mi ciocię Celinę, kiedyś to wydawało mi się dziwaczne).
Ale czas ma swoje przywileje i chcąc nie chcąc zbieramy wspomnienia na tych samych zasadach.
Zazwyczaj piję pepsi. Dziś, idąc do pracy stwierdziłam, że bez dawki kofeiny ani rusz, bo poszłam spać o drugiej w nocy (nocne Polaków rozmowy). Niestety, w sklepiku obok firmy była tylko coca-cola. Kupiłam, odkręciłam butelkę, upiłam łyk.
Kurczę, colę zawsze piła jedna z moich babć. Spędzałam u niej wakacje, czasem się kłóciłyśmy (ten sam znak zodiaku), ona nauczyła mnie pić kawę i inne specyfiki z kofeiną. I oglądać horrory :)
Zarażała tym prawie wszystkie swoje wnuki, na półkach zawsze miała kilka kaset vhs z nagranymi filmami. Co roku oglądałam z nią Smętaż dla zwierząt i co roku ona wrzucała komentarz: "Mówię ci, ten Indianiec to nic dobrego" gdy doktor poznawał sąsiada.
Oglądałyśmy razem mnóstwo filmów z niemieckim dubbingiem a gdy było zbyt strasznie mówiła: ok, włączę wideo, niech się nagra, ty pędź zapalić światło. Potem jak ostatnie lamy oglądałyśmy film w ciągu dnia.
Jest sierpień, co prawda nie mam wakacji, moja babcia już nie żyje. A cola smakuje tak samo i pewnie do końca życia ten smak będzie mi się kojarzył z wakacjami w Dusseldorfie. Może moje dzieci będą myślały: cola to cola, w czym rzecz?
Rety, a jeśli z biegiem lat zmieni się smak coli? I za 20 lat nikt nie będzie pamiętał jak smakowała???
Jest jeszcze jedna rzecz zwiazana z wiekiem - ilość skojarzeń. Zauważyliście jak często rodzice mówili: "jak byłam mała moja babcia piekła niezapomniane ciastka z makiem" lub "mój dziadek palił fajkę i ona tak pachniała...". Mówili o ludziach, na grobach których już dawno trawa wyrosła, jakby oni jeszcze żyli. To coś silniejszego niż geny, to dziedziczenie przez siłę wspomnień.
Siłą rzeczy każdy chyba obrasta we wspomnienia dotyczące sytuacji, osób, miejsc. Mamy jakiś dziwny mechanizm pamiętania o rzeczach czasem zupełnie nieistotnych.
Nasze życie różni się od życia naszych rodziców - moi rodzice jak mieli tyle lat co ja mieli już dziecko (bardzo grzeczne miłe i dobre dziecko), nie mieli mieszkania (ale nikt nie miał) i mieszkali z rodzicami (fuj). Byli poważni i bardziej dorośli niż ja i moi rówieśnicy. Przynajmniej tak uważa moja mama (ona zawsze przy drożdżówce wspomina nieznaną mi ciocię Celinę, kiedyś to wydawało mi się dziwaczne).
Ale czas ma swoje przywileje i chcąc nie chcąc zbieramy wspomnienia na tych samych zasadach.
Zazwyczaj piję pepsi. Dziś, idąc do pracy stwierdziłam, że bez dawki kofeiny ani rusz, bo poszłam spać o drugiej w nocy (nocne Polaków rozmowy). Niestety, w sklepiku obok firmy była tylko coca-cola. Kupiłam, odkręciłam butelkę, upiłam łyk.
Kurczę, colę zawsze piła jedna z moich babć. Spędzałam u niej wakacje, czasem się kłóciłyśmy (ten sam znak zodiaku), ona nauczyła mnie pić kawę i inne specyfiki z kofeiną. I oglądać horrory :)
Zarażała tym prawie wszystkie swoje wnuki, na półkach zawsze miała kilka kaset vhs z nagranymi filmami. Co roku oglądałam z nią Smętaż dla zwierząt i co roku ona wrzucała komentarz: "Mówię ci, ten Indianiec to nic dobrego" gdy doktor poznawał sąsiada.
Oglądałyśmy razem mnóstwo filmów z niemieckim dubbingiem a gdy było zbyt strasznie mówiła: ok, włączę wideo, niech się nagra, ty pędź zapalić światło. Potem jak ostatnie lamy oglądałyśmy film w ciągu dnia.
Jest sierpień, co prawda nie mam wakacji, moja babcia już nie żyje. A cola smakuje tak samo i pewnie do końca życia ten smak będzie mi się kojarzył z wakacjami w Dusseldorfie. Może moje dzieci będą myślały: cola to cola, w czym rzecz?
Rety, a jeśli z biegiem lat zmieni się smak coli? I za 20 lat nikt nie będzie pamiętał jak smakowała???