» Blog » Historie bibliofilskie
05-03-2007 15:49

Historie bibliofilskie

W działach: Z przymrużeniem oka, samo życie | Odsłony: 1

Ostatnio nasi znajomi często organizują parapetówy. Taki czas, szalejące ceny mieszkań wymuszają niejako rezygnację z różnych planów i zakręcenie się wokół własnego eM. Wyrastamy pomału z czasów studenckich, gdy mieszkaliśmy całą ekipą, z kotami, szczurami i przygodnymi kochankami gotując na okrągło spaghetti, kopytka i przeczesując miasto w poszukiwaniu taniego piwa. Na parapetówach zazwyczaj dużo się pije, pali i traci naczyń (u mnie spadł okap i straciłam kilka kompletów kieliszków i wazę na poncz). Ale ileż można gadać o cenach paneli i możliwościach wiertarek. Zatem, jeśli klamoty są już rozpakowane, ruszam na oglądanie biblioteczki. Nasi znajomi mają sporo książek, zwłaszcza nowych wydawnictw nomen omen antologii polskich. Nie kupują ich z jakiegoś specjalnego powodu, nie piszą recenzji ani do gazet. Kupują i czytają dla siebie. Fajna książka znaleziona u kumpeli jest lepszą reklamą niż bajerancka recenzja. Oto marketing szeptany :P Jako, że zainteresowania jaką-kto-ma-biblioteczkę rozwijam już od jakiegoś czasu, wyszczególniam kilka typów związanych z posiadaniem i pożyczaniem.
  • Nie ma własnych książek, ale dużo czyta. Zazwyczaj pożycza z biblioteki lub od innych. Dziwne, ale dosyć często spotykane. Dlaczego – dla mnie - dziwne? Bo nie rozumiem braku żądzy posiadania na własność w przypadku ciekawych pozycji. Oczywiście osobnik taki może mieć książki pożyczone i nieoddane a na czas imprezy schować, żeby nikt nie poznał swoich.
  • Ma dużo książek ale nie czyta. Tłumaczy się brakiem czasu lub katastrofami naturalnymi. Kolejny etap w ewolucji to biblioteczka w skórzanych okładkach, nieoczytana, nienaruszona, uzupełniana i przekazana drżącą ręką z ojca na syna. Nie pożycza, bo się zniszczą.
  • Ma dużo książek, czyta a potem puszcza w obieg wśród przyjaciół. To taka lokalna wersja „Uwolnić książkę”. Te książki mają wszyscy znajomi, którzy je oswajają, urodzinniają i mają „na zawsze”. Tacy osobnicy czytają książkę tylko raz, bo po co więcej? I bez żalu oddają lub upłynniają na allegro.
  • Ma dużo, czyta i nie pożycza. Książki są zaczytywane we własnym zakresie, co najwyżej przez gości zostających na noc. Przed zaanektowaniem chroni solidny podpis właściciela. W czasie imprez wiesza karteczkę, że nikomu nie pożyczy, lub zamyka biblioteczkę za solidnymi drzwiami.
Za czasów studenckich książki – a z powodu ograniczeń finansowych nie było ich dużo – znikały z mej półeczki jak sen złoty. Dlatego nauczona przykrymi doświadczeniami należę do typu czytającego, posiadającego, niepożyczającego nikomu. Zresztą, kto chciałby pożyczać coś, co nazywa się „W gąszczu mroku” albo „Aniołowie podziemi”…
1
Notka polecana przez: Andman
Poleć innym tę notkę

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

bukins
   
Ocena:
0
Ja należę do kategorii:
  • dużo czyta, dużo ma, dużo pożycza i zawsze jest zły, że książki się od tego niszczą :P
Po prostu nie mam serca odmówić komuś czytania, gdy wiem, że dana książka jest naprawdę dobra i warta przeczytania. Sam zresztą lubię żerować na innych, ale ostatnio rzadko to się zdarza, bo zwyczajnie nie mam czasu na kolejne książki gdy w kolejce czekają pozycje do zrecenzowania i te zakupione przeze mnie :P
05-03-2007 16:36
Wojteq
   
Ocena:
0
A ja jestem z serii pożycza, ale z solidnym podpisem. I jeszcze prowadzi spis wypozyczonych. :-)
05-03-2007 16:56
Repek
    Ja zdecydowanie...
Ocena:
0
...z gatunku: ma i pożycza, głównie komiksy.

Ale ma też sposób, by wracały - specjalny plik na pulpicie, gdzie notowane są wyjścia i wejścia pensjonariuszy mojej biblioteczki. :)

Pozdrówka
05-03-2007 17:52
Malgosia
   
Ocena:
0
dużo ma->dużo czyta-> dużo pozycza-> mało ma ;) połowa mojej biblioteczki sie rozpłynęła przez lata studiów i liceum. Czasem jednak spotyka mnie niespodzianka i dawno niewidziany znajomy przyniesie mi zgrabna paczuszkę. Ale to czasem i zazwyczaj po rozpakowaniu ksiązka już nie jest taka zgrabna.

P.S. Tez mam "W gąszczu mroku" :)
05-03-2007 22:47
Qball
   
Ocena:
0
Heh. Ja mam, czytam, pożyczam. Każda ksiązka jest podpisana a w biblioteczce leży notesik z zapisanymi wyjściami książek: która poszła i do kogo.

Tak jest bezpiecznie bo wiem gdzie jest. A kilka razy zdażyło się pożyczającemu zgubić ksiązkę. Konsekwencją było odkupienie. Najbardziej bolało to chyba gościa który zgubił mi Bułhakowa w dosyć ekskluzywnym wydaniu. Cóż, trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów :)
05-03-2007 22:57
lucek
   
Ocena:
0
Pożycza i nie oddaje a jeśli ktoś przychodzi i mówi, że to jego, to zaprzecza, konsekwentnie i z użyciem słów ze Słownika wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych, usilnie przekonując, że pożyczył to od swojego poprzedniego współlokatora nie dalej jak miesiąc temu, ewentualnie wymienił na orzeszki z siostrą kolegi. :P

A tak bardziej poważnie - dziesiątki przeprowadzek zmusiły mnie do zaposiadania jedynie żelaznego kanonu potrzebnych mi pozycji, do których, z biegiem czasu dolepia się warstwa ochronna. Aż do następnej przeprowadzki, kiedy to nadmiar książek zostaje wysłany do mojego domu rodzinnego, a ja z Eco, Chomskym, Lyonsem, Popperem i Wellekiem oraz przyległościami w postaci Topora, Witkaca, Mastertona i Gombrowicza przenoszę się na kolejne koczowisko ;)

Toporów nie pożyczam. Resztę można brać i nawet nie oddawać.

l.
06-03-2007 12:41
Qball
   
Ocena:
0
Toporów nie pozyczasz? Wstyd panie. A jak ktoś na gwałt potrzebuje egzekucję wykonać, to co? Też odmawiasz?
07-03-2007 00:06
~Rhaina

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
A ja jestem z kategorii, która dużo czyta, ma niedużo (bo ni forsy, ni półek), ale jak już kupi, to sama pożycza znajomym niemalże na siłę, żeby wiedzieli, o czym mówię - bo z co lepszych odruchowo zapożyczam słownictwo i całe konstrukcje myślowe. Niestety, mam w tej materii małe sukcesy...
12-04-2011 09:13

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.