» Blog » Kwestia poranków
20-11-2008 13:12

Kwestia poranków

W działach: samo życie | Odsłony: 1

W zasadzie lubię wstawać rano. Ale "moje" rano to tak dziewiąta, dziesiąta naszego czasu.
6.30, o której dzwoni mój budzik to ciemna noc i nienawidzę wstawać o tej porze. Moja niecheć jest tak duża, że gdy zwlokę się, pomarudzę przy ubieraniu, włączę muzykę i nakarmię kota (mój żołądek jest karmiony dopiero w pracy, gdy się obudzi), gdy mam za sobą wszystkie poranne przygotowania i w butach pakuję się do łóżka żeby dać buziaka Mojemu Mężczyźnie, który wstaje o 8, mam ochotę wrzeszczeć: Nienawidzę cię!

I w tym właśnie ułamku sekundy, gdy jestem ubrana i pełna wewnętrznego poczucia niesprawiedliwości, a on leży wyciągnięty na mojej stronie łóżka, wśród wszystkich poduszek, zawinięty w ciepły kocyk, zaspany, czasem z kotem tuż obok (najedzonym i gotowym do dalszej drzemki), w tym właśnie ułamku sekundy zdarza mi sie nienawidzić go do spiku kości. Tak na serio, żywiołowo, z całą siłą emocji jaskiniowca pozbawionego hamulców moralnych.

Nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Może kiedyś z tego powodu bym je miała, wszak nienawiść to grzech, ale powiedzmy sobie szczerze, nie można być winionym za uczucia. Ta nienawisć jest chwilowa, całkowicie sobie zdaję sprawę z jej podstaw i pozwalam temu jaskiniowcowi wewnątrz moich zwojów na chwilowy kop emocjonalny.

Mam niejasne przeczucie, że przesadne tłamszenie, czy rozdrapywanie tej nienawiści szponami wyrzutów sumienia szybko doprowadziłoby do sytuacji gdy szalona kobieta z piskiem opon podjeżdża pod gmach sądu i wrzeszcząc "macie czego chcieliście!" przez otwarte okno wyrzuca głowę swojej matki, którą dopiero co zarąbała w kuchni tasakiem do mięsa (kto wie, z jakiej ksiażki pochodzi ten motyw?).

W kazdym razie przebłysk nienawiści kończy się tak błyskawicznie jak sie zaczął, jeszcze przez chwilę pozwalam jaskiniowcowi powygrażać maczugą i powykrzykiwać brzydkie słowa, następnie pędzę do pracy.

Wczoraj, jako że zostawałam w domu, miałam niebywałą przyjemność spania dłużej, podczas gdy MM musiał wstać i pójść do pracy. Prawie widziałam to narastajace pragnienie, żeby zadzwonić i wziąć urlop, wręcz pławiłam sie w ciepłych promieniach jego zazdrości, a gdy przytulił się i grobowym głosem powiedział:
- Nienawidzę cię w tej chwili.

Z radością odpowiedziałam: Tak jak ja ciebie prawie każdego poranka :)

Wtulanie sie w cieplutkie poduszki leżące po jego stronie łóżka było wyjątkowo przyjemne.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Zuhar
   
Ocena:
0
I jak nie lubić Twojego bloga... Też tak mam. Z tym, że mój jaskiniowiec jest zbyt zaspany, by kogoś nienawidzić.
20-11-2008 13:16
teaver
   
Ocena:
0
:D Postaraj się pisać częściej, ok?

Ja też wstaję praktycznie codziennie rano jako pierwsza. I przyznam szczerze, że gdyby nie piątek i niedziela, kiedy mogę się wyspać, to też nienawidziłabym tych, co właśnie przewracają się na drugi bok, kiedy ja maszeruję już na autobus...
20-11-2008 14:39
senmara
   
Ocena:
0
Poziom pisania utrzymuje sie u mnie raczej w normie i oscyluje wokół średniej statystycznego redaktora polterowego. I obejmuje to pisanie na blogu, recek itp a także pozapolterowej działalności twórczej (niezależnie od wyników). I jakoś nie daję rady pisać wiecej :)
20-11-2008 14:45
Behir
   
Ocena:
0
Wstajesz o 6:30? Tak późno :P?

Ja wstaję jako ostatni, tak pomiędzy 6, a 6:15 ;). Z tego powodu mój wewnętrzny jaskiniowiec może nienawidzić tylko zeberki, które śpią chyba najwięcej ze wszystkich (no, może tak samo długo jak papuga ;) ).
20-11-2008 15:52
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A tam. 2 dni w tygodniu wstaję o 5.30.
20-11-2008 17:45
Iman
   
Ocena:
0
Ja w takich chwilach nienawidzę tylko psa i kotów, bo wiem, że te małe cholery mogą potem spać cały dzień a ja nie ;)
20-11-2008 20:19
Kalliope
   
Ocena:
0
Ja nienawidzę dźwięku mojego budzika. Kiedy słyszę to okropne 'tum tum tum', poziom mojej agresji niebezpiecznie wzrasta...
20-11-2008 20:25
kilroy
   
Ocena:
0
a mnie czeka cały przyszły tydzień wstawanie o 5.00, a w domu gdzieś koło 23.00...
20-11-2008 20:27
Molik
    @kilroy
Ocena:
0
Łączę się w bólu wstawania o 5, a że mam tak cały tydzień na okrągło to inna sprawa ;) .
21-11-2008 05:55
Szczur
    Wstawanie o 5-6 rano
Ocena:
+2
jest bolesne tylko wtedy, gdy się położyło spać o 4 ;)
Inaczej to czysta przyjemność, bo się ma cały dzień przed sobą zamiast go marnować na sen.
(tak wiem, w tym gronie śpiochów to niepopularny pogląd ;) )
21-11-2008 12:09
senmara
   
Ocena:
0
marnować na sen

takie zestawienie słów jest całkowicie błędne
21-11-2008 12:35
Szczur
    Tylko dla posiadaczy kotów ;)
Ocena:
0
21-11-2008 15:35
Iman
   
Ocena:
+1
Ale wiesz, Szczur, ja się w sumie z tym zgadzam. Lubię wstawać w miarę wcześnie, ale tylko wtedy, gdy śpię wystarczającą ilość godzin (w moim wypadku ok. 6 na ogół starcza).
21-11-2008 17:20
~Balgator

Użytkownik niezarejestrowany
    ..
Ocena:
0
Eeech. 5.30 (wcześniej przez prawie rok 4.45) potem 40 km do Katowic, potem 8 godzin pracy. Powrót. W domu po 16-tej. Do tego tak raz w tygodniu jeszcze pomiary całonocne i dzienne. Ale i tak uwielbiam tą robotę :)
22-11-2008 22:50
Siman
   
Ocena:
0
Och, Boże słodki, jak ja cię doskonale rozumiem. ;) To przerażające uczucie, kiedy mózg wali jak oszalały w ścianki czaszki, krzycząc: "zasypiaj, zasypiaj, sen, sen!", a potem nagle dostrzegasz tego kogoś, kto jest dokładnie tam, gdzie ty z całego serca chciałbyś być i niespodziewanie zyskujesz na kilka sekund najgorszego wroga. ;)

Ech, wstawanie przed 9 powinno być zabronione ustawowo. :P
23-11-2008 03:21
Denethor
   
Ocena:
0
wstawać wcześnie...jeszcze w nocy..i do tego w zimie, gdy noc to nie noc...aaaaa! bleh! X_X...idę spać dalej :P
24-11-2008 09:48

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.