» Blog » Mądrości ludowe
30-01-2009 22:13

Mądrości ludowe

Odsłony: 7

Mądrości ludowe

Wpis sponsoruje literka K

 

Uwaga! Znów będzie o kotach i tematach, których niektórzy z Was nie trawią, więc osoby uczulone na literkę "k" powinny opuścić tego bloga zanim dostaną ropiejąco-krwawiącej wysypki na organach płciowych :P

 

Z biegiem czasu przyznaję, że w czasach licealnych i końca podstawówki, gdy sprawy damsko-męskie zaczęły być dla mnie ważne, miałam niezwykle naiwne i dziwaczne zdanie o płci przeciwnej. Licealistki (i teraz gimnazjalistki, wiecie, chodzi o ten cały czas brzydkiego kaczątka i powalającej nimfetki) mają często bardzo poważne mniemanie o sobie i własnym zdaniu, co jest normalne i właściwe z psychologicznego punktu widzenia, bo wtedy wyrasta się z wieku dziecięcego, gdy zdanie dziecka= zdanie rodzica/nauczyciela i zaczynamy mieć własne w końcu zdanie o najróżniejszych sprawach.

 

Zdanie owo jest solidne i niewzruszone, młodzi ludzie gotowi są za nie ginąć - co świetnie się przydaje w różnych niespokojnych czasach, bo np. czytałam, że to młodzi ludzie są gotowi wzniecić Powstanie Warszawskie, starsi mają "hamulec", który wyrasta z wiekiem.

Być może ten właśnie zryw, podatność na widzenie świata barwnym i wyrazistym moja matematyczka nazywała cudowną zdolnością, którą traci się z wiekiem. Nauczycielka sądziła, że później życie nigdy już nie będzie tak fajne, ciekawe i intensywne.

 

Nie zgadzałam się z nią wtedy (może z zasady :P), teraz też nie, ale świetnie pamiętam własną zdolność do stawania w ekstremum, osądzania na śmierć i życie oraz jakąś dziwaczną pewność pokładaną w rzeczach całkowicie z kosmosu (ale za to ideologicznie brzmiących).

 Wracając do spraw damsko-męskich, a chodzi raczej zabiegi spoleczno-obyczajowe a nie ginekologiczne, bo o tych drugich uczą na biologii, a poza tym wychowywałam się na gospodarstwie i widok byka na krowie był częsty każdej wiosny. O tym, jak postępować z mężczyznami, jak rozpoznać zamiary nieprzyjaciela, o czym rozmawiać, co myśleć o tym, co "on mówi" i "co ma na myśli gdy mówi", silny i niewzruszony pogląd na te sprawy miałam gdy byłam jeszcze zupełnie zielona.

Przyznam szczerze, że pod względem doświadczeń w "chodzeniu" pobiła mnie młodsza siostra jeszcze w podstawówce, co można krótko wytłumaczyć: nieśmiałość i książki (dobrze, ze wtedy nie było gier komputerowych).

 

Nie będę wyszczególniać tych "złotych" zasad, bo chyba każdy z Was spotkał się z obiegowymi opiniami, z których "kobieta mówiąc nie myśli tak" i "mężczyzna będzie bardziej kochał gdy kobieta będzie zimna jak lód" są chyba najbardziej popularne. Nie mniej krzywdzące są hasła "kobieta kobiecie wilkiem, bo zawsze konkurują o mężczyzn, nawet, gdy są najlepszymi przyjaciółkami" oraz - dla równowagi "tylko kobieta zrozumie kobietę, mężczyźni to stado zwierząt, którzy myślą tylko o jednym".

 

Ogólnie, w czasach okołolicealnych kobiety maja właśnie nadzieję, że mężczyźni - a zwłaszcza ten jeden - myśli tylko o jednym, bo twierdzenie, że dziewczyny to źródło wzniosłych uczuć i nie myślą o seksie tylko o trzymaniu się za rączkę to kolejna bujda wyrosła na podatnym gruncie, który przemierzają poszukiwacze prawdy.

 Dziewczyńskie spotkania to może niekoniecznie oglądanie pornosów (chociaż pierwszy film tego typu oglądałam z kuzynkami, gdy kuzyni i wujkowie oglądali wybory Miss Polski piętro niżej), ale też gadanie o przebiegu "randek" i ogólnym postępowaniu z płcią przeciwną.

 

Największy żal mam do osób, które tak naprawdę nawciskały mi najwięcej bzdur (większość w cudzysłowach powyżej), choć z racji wychowania powinny być bardziej rzeczowe, czy nie wiem... uczciwe - mama, ciocie i babcie. Rozumiem, że ich celem było powstrzymanie mnie od "zadawania" się z kolegami aż do nie wiem, chyba ślubu? Z drugiej strony fakt, że nie miałam chłopaka w wieku 17 lat spędzał im sen z powiek.

Zapewne chodziło o tak niesamowity układ, że powinnam mieć chłopaka i widywać się z nim tylko przy rodzinie, albo nie wiem, może rozwiązaniem byłby jakiś papierek lakmusowy, mówiący wszem i wobec, że jestem normalna i spotykam się z kimś, ale nie posuwamy się poniżej szyi :P

 

Kiedyś jedna z sąsiadek przyszła i powiedziała, że zaprowadzi swoją córkę do ginekologa, bo "musi" wiedzieć, czy ona jest dziewicą. Moja mama, która jest pielęgniarką i w domu miała sporo książek anatomiczno-fizjologicznych (z których nota bene dowiedziałam się więcej niż od niej), była w szoku, kiedy jej wytłumaczyłam, jak to "dziewica" może być w ciąży i nie mówimy tu o dzieworództwie. Nie była zszokowana wogóle, tylko, że o tym wiem i mówię.

 

Ale wracając do obiegowych opinii, które potrafią nieźle utrudnić życie. Rozumiem, że sprawy seksu i kontaktów z płcią przeciwną, lub tą samą, ale w podobnych celach, choć są bardzo interesujące dla młodzieży, rodzice i wychowawcy często kształtują je w myśl różnych idei. Ale, jakby nie patrzeć, kiedy tenże młody człowiek, nafaszerowany "mądrościami" stanie naprzeciw "wroga", sam będzie mógł skonfrontować "nauki" z życiem.

 

Jak pisałam, miałam zapodowane sporo porad, mądrości i życiowych prawd, według których chłopak jawił się jako wróg, przebiegły manipulant lub głupi tłuk szpanujący zdolnościami erystycznymi kryjącymi jedynie pragnienie dobrania się do moich majtek. Czasem te rady były lajtowe i częściowo pokrywające się z prawdą, co miało służyć za uwiarygodnienie całości, takie jak np. to, że mężczyźni później dojrzewają.

 

Jakkolwiek w podstawówce (ośmioklasowej za moich czasów) koledzy rzeczywiście byli niezbyt interesujący i większość z nich nie przeczytało nawet jednej książki poza ścisłym spisem lektur, ale był rodzynek, który pożyczał mi Lumleya (jednak był chyba równie nieśmiały jak ja, bo skończyło się całusem w szatni, zanim spłoszyła nas gruba pani szatniarka).

 

Jednak w liceum jakoś zdołałam poznać innych kolegów, oczytanych, oglądających coś więcej niż pornole i filmy akcji, takich, którzy wciągnęli mnie w erpegi, choć jakoś nasze ścieżki erotycznych doświadczeń jakoś nigdy się nie pokryły :) Co prawda znalazł się i taki, którego pierścionek noszę a niedługo trzeba będzie kupić obrączki, ale piętnaście lat temu zabił mnie w sesyjnej bójce na schodach jakiejś karczmy :) Przez x lat grywaliśmy razem, najczęściej byłam jedyną dziewczyną, bo kobiety moich kolegów jakoś nie dawały się wciągnąć.

 

Kumpel do rodziców: Jedziemy sesjować na wieś, do Ewy.

Mama kumpla: Powiedz mi jedno, ostatnio często jeździcie razem, ona i trójka facetów. Ona jest waszą wspólną dziewczyną, czy jak?

 

Żeby nie było: każdy kto gra w takim zestawie pewnie spotkał się choć raz z podobną uwagą ;) Dziewczyny, które mistrzują mogą dodać jeszcze kilka historii o uwagach odnośnie rządzenia bandą facetów.

 

Przyznam, że rpg było dla mnie dobrym sposobem na poznanie "ludzkiej" twarzy mężczyzn. Nie można mieć absurdalnych, nie sprawdzających się w konfrontacji z rzeczywistością założeń i grać, kumplować się z chłopakami. Wcale nie uważam, że lepiej dogadać się z mężczyznami, ale od pewnego czasu twierdzę, że głębsze są różnice osobnicze niż płciowe. Oczywiście wychowanie i kultura ma swój narzut, ale w kwestiach ważnych różnice nie są tak wielkie. Kobiety też zdradzają, mężczyźni też płaczą. No i całe mnóstwo podobnych rzeczy.

 

Powiem szczerze, że te mądrości ludowe mocno potrafią utrudnić życie, nawet jeśli nie wiążą naszego postępowania, to często da się zauważyć w postępowaniu czy radach innych osób. Ostatnio zaskoczył mnie mój lekarz, gdy rzucił mimochodem: "facetom (w rozumieniu: partnerowi) nie można się wygadać, nie zrozumie wielu rzeczy"i wiecie co? Zatkało mnie. Jeśli mnie rzeczywiście nie rozumie, to po cholerę z nim jestem?Tak, wiem, jestem zakochaną idealistką :P Moja mama od kilku lat mówi, ze minie mi to za rok czy dwa.

 

A, sprawa kotów: oto następny blog z kotem :) - boli.blog 

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

~palazi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
'nie posuwamy się niżej szyi'

trzydziestka na karku, a wciąż bawią takie dwuznaczności ;)
30-01-2009 22:52
Jeremiah Covenant
   
Ocena:
+1
Świetna notka :)
30-01-2009 23:07
M.S.
   
Ocena:
0
Rewelacyjna, ostatnio rzadko która książka mnie tak wciągnęła, jak ten wpis. :P
31-01-2009 00:02
~Kolejorz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Chyba wolę poczekać na ten przepis z nadziewanymi brokułami :/
31-01-2009 00:17
Kot
    A gdzie obiecane koty?
Ocena:
0
Poza linkiem na końcu nie było... Jakoś jestem zawiedziony. Ech, te niedotrzymane obietnice.
31-01-2009 09:07
senmara
   
Ocena:
0
Dotrzymywanie obietnic? Sprawiedliwość? Porządek?

Nie na moim blogu :P

Choć i tak uważam, ze wyczajanie pozapolterowych blogów kociarzy będzie stałym punktem programu w moich wpisach :) Śmierć alergikom!
31-01-2009 12:15
ment
   
Ocena:
+1
Fajnie się czyta takie przemyślenia.
Wydaje mi się jednak, że takie mądrości ludowe, stereotypy nie są aż tak oderwane od rzeczywistości. Łatwo o tym zapomnieć, gdy z ogółem męskich świń nie ma się aż tak często do czynienia. Tak samo łatwo np. uwierzyć naiwnie, że ludzie nie są aż takimi zakompleksionymi, zawistnymi, życzącymi ci źle fiutami, kiedy zazwyczaj ma się do czynienia w większości ze swoimi znajomymi, ludźmi otwartymi, oczytanymi i w miarę kulturalnymi. Wystarczy przejść się nocą w jakiejś zakazanej dzielnicy i przekonać się, że to jednak dobór znajomości, a nie dobra ludzka natura pozwala optymistycznie patrzeć na ogół.

Wracając do facetów -wydaje mi się, że kobiecie potrzebne są kontakty z takimi typowymi, świńskimi samcami.
Choćby nie wiem ile moja pierwsza połowa narzekała, że syfiarz jestem, że chlam i jaram, że zarywam nockę na necie lub przy konsoli -myślę, że dobrze jej robi obcowanie z wcielonym wyjebanizmem -kobiety za często spinają się o bzdury, rzeczy bez znaczenia. To właśnie typowy facet może pannie pokazać, jak wspaniałe jest życie na relaksie, z Desideratą w głowie (tak się to odmienia?).
A że tylko kombinują takie samce, jak się do majtek dobrać? No przecież nikt mi nie wmówi, że kobiety swoich potrzeb nie mają. ;)
31-01-2009 13:31
lucek
   
Ocena:
0
Napiłbym się wódki pod tę historię.

l.
31-01-2009 13:54
teaver
   
Ocena:
0
poznanie "ludzkiej" twarzy mężczyzn

:D lol; Ale coś w tym jest, wiesz? Bo w końcu i kobiety, i mężczyźni to oryginalnie ludzie...


@ment - -kobiety za często spinają się o bzdury, rzeczy bez znaczenia

Ech... to po prostu inne priorytety. Bez paniki - mycie naczyń jest bezpieczne dla zdrowia.
01-02-2009 10:40
senmara
   
Ocena:
0
Zasada kontrastu jest niezła, tez mi się zdaje, ze Mój Mężczyzna bardziej mnie uwielbia, gdy wracamy z wizyty u moich sióstr :P

01-02-2009 12:34
ment
   
Ocena:
+1
@teaver -taa? to niby czemu mama Dextera i DeeDee w rękawicach zmywa?
01-02-2009 12:57
beneq
   
Ocena:
0
"Wspólna dziewczyna"? Widzę kolega ma matkę z fantazją...:P
01-02-2009 16:58
Narmo
   
Ocena:
0
i wyszło na to, że dziwna jestem. Całe życie lepiej się dogaduję z facetami, z koleżankami jakoś nigdy nie miałam o czym gadać (i o większości bardzo kiepskie zdanie miałam ;P). A faceta inaczej niż kolegę to zaczęłam dopiero pod koniec liceum traktować ;].

A mądrości ludowe zawsze mnie śmieszyły ;D
01-02-2009 21:33

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.