» Blog » Nie wymierajcie!
04-08-2008 13:40

Nie wymierajcie!

W działach: Z przymrużeniem oka, samo życie | Odsłony: 6

Nie wymierajcie!
Idiokrację zaczęłam oglądać przez przypadek, bo akurat skończył się jakiś film, a ja byłam zbyt przytłoczona przez kota, żeby wstać i wyłączyć telewizor. Opis filmu nie wywarł na mnie wrażenia:

Przeciętniak nad przeciętniaki, szeregowy Joe Bowers i prostytutka Rita stają się szczurami doświadczalnymi eksperymentu wojskowego wskutek czego zostają poddani hibernacji. Z założenia hibernacja miała trwać rok, jednak wskutek wielu czynników Joe i Rita zasypiają na 500 lat. Budzą się po wielkiej lawinie śmieci w 2505 roku i odkrywają że są najmądrzejszymi istotami na Ziemi.

Film nie jest tak głupi, jak można by podejrzewać. W zasadzie najciekawsze jest jedno z założeń filmu – jak będzie wyglądać społeczeństwo za 500 lat. Pierwsze sceny, będące swoistym preludium do historii bohaterów, oraz wytłumaczeniem swoistej ewolucji w pigułce, bardzo mnie rozśmieszyły. Pokazano dwie pary: dobrze wychowanych, wykształconych yuppie i małżeństwo z „nizin”. Pierwsi wciąż odkładali decyzję o dzieciach, mądrzyli się o sytuacji na rynku itp., co do drugich sprawa była jasna na pierwszy rzut oka: zaniedbana, ordynarna baba w permanentnej ciąży i chamski mąż zapładniający wszystko co stanęło pomiędzy nim a butelką z piwem. Jako, że świat jest na tyle przyjazny a społeczeństwo opiekuńcze i spokojnie przeżyć może nawet największy „miot”, to nic dziwnego, że w przeciągu 500 lat geny inteligencji padły łupem dryfu genetycznego.

Można uznać, że to tylko założenie mające małe prawdopodobieństwo na spełnienie się, jednak gdy się nad tym zastanowić… I tu nie chodzi tylko o włączenie myślenia pesymistycznego.

Kiedyś ludzie znacznie bardziej polegali na swojej pamięci. Czytanie i pisanie było umiejętnością deficytową nawet wśród władców, mnóstwo informacji powierzano ludzkiej pamięci począwszy od piosenek, przyśpiewek, przez przepisy kulinarne, receptury na ziółka na wieściach i poselstwach skończywszy. Nie chcę tu wnikać na ile pamięć pokrywa się z inteligencją itp. Dziś mało kto pamięta swój numer telefonu, o telefonach babci, cioci czy kochanka nie wspominając. Czasy, gdy ja wracałam po imprezie i po wyspaniu się spisywałam numer telefonu minęły wraz z zakupem komórki. Wiadomości, umowy, modlitwy i inne różne ważne rzeczy przechowujemy zapisane w naszej „pamięci zewnętrznej”.

Przeglądając różne poradniki (zwłaszcza te szkoleniowe), możemy się dowiedzieć, że tak naprawdę stara dobra inteligencja nic nie znaczy, bo żeby osiągnąć sukces trzeba posiadać inteligencję emocjonalną, społeczną, artystyczną czy jakąś jeszcze inną. Grrr…
W tym momencie wracamy do filmu – pomysł ze społeczeństwem, gdzie ważny jest tylko pewien rodzaj „inteligencji społecznej” czyli umiejętność „właściwego” odbioru rzeczywistości, zachowań, które my kojarzymy z realisty show, wydaje się być jak najbardziej możliwa. Może w przyszłości elementy inteligencji będą montowane gdzieś poza naszym ciałem, proces porozumiewania się przeistoczy w pewien rytuał „uczestnictwa” w społeczeństwie (jak pszczoły) zaniknie wizja „inteligencji” jako przetwarzania i tworzenia, a będzie sam „udział”.

Niedawno na blogu Smakowitości Tdc był poruszany temat o mózgu, jego właściwościach i savantach czyli ludziach, którzy na skutek uszkodzenia mózgu posiedli zdolności przekraczające zwykłe ludzkie możliwości i mogą w większym stopniu wykorzystywać swój mózg (nie, nie rzucają fireballi mrugając okiem). Normą , choć są wyjątki, jest to, że zazwyczaj mają duże trudności z życiem społecznym, czyli cos za coś :) Oczywiście temat jest dużo szerszy, ale akurat ten motyw pasuje jak ulał do Idiokracjii – jakie szanse na przekazanie genów (jeśli oczywiście uraz jakoś wpłynie na geny) – będzie miał nieprzystosowany społecznie geniusz w porównaniu ze zwykłym zjadaczem papki?

Dawno, dawno temu dobór płciowy wykończył jelenie, które miały tak duże rogi, że zaczepiały nimi o gałęzie. Ale takie rogi podobały się paniom jeleniowym i cóż począć, pozostało tylko wymrzeć :) Dobór płciowy nie patrzy na to, co może być przydatne, tylko to, co jest bardziej „jarające”.

Weźmy przykładowego gracza rpg, w czarnej koszulce, glanach z mp3 pełnym niezbyt popularnej muzyki. Jako, że popołudniami gra, układa sesję, flejmuje na temat nieistniejących światów, nie zna bohaterów seriali ani celebrytów goszczących na pudelku. Siada takowy obok statystycznej dziewczyny, która jednak pudelka czytuje. Wiem, pisałam, że są dziewczyny grające, ale, nie zawsze człowiek myśli o tym, czy będzie o czym gadać „później”, a dziewczyny, które żyją tylko z godów mają cały arsenał „wabienia”, no bo w zasadzie niczym innym się nie zajmują. I co? Jak on zacznie gadać o świecie przedstawionym, k10-tkach lub o tym, jak jego ork i troll Pawła spotkali w karczmie elfa Sebastiana…
A potem dosiądzie się chłopak, który spędza dnie oglądając mecze, wyścigi, programy typu Mięśniach i Cycate…

Na szczęście ostatnio na polterze pojawił się wysyp maluchów (pozdro dla vanderusa! Jak tam maluch, już rzuca k10?) więc jest szansa, że nie wyginiemy :)

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Idiokracja podobała mi się bardzo - w pewnych momentach. Zaspoilerowany przez Ciebie początek był zmontowany super, późniejsze pomysły (jak wyśmienity program telewizyjny "Uh! My balls!") potrafiły mnie zmiażdżyć. Niestety, z czasem pomysły robią się coraz mniej ciekawe, a ostatnie sceny - takie jak walka munstertrucków i nagromadzenie elementów sensacyjnych - wywołały we mnie tylko ziewanie.

Ogólnie film na 3,5/6, ale można by było przerobić go na 5/6 - bo pomysł jest świetny. IMO.
04-08-2008 13:54
vanderus
   
Ocena:
0
TerrorBebe jak na razie powoli jest przyuczane do grania w Cytadelki. Postaram się wkrótce skrobnąć kilka słów z życia rodzica - ku przestrodze nieświadomych :-)

A co do pomysłu - intrygujący, chociaż biorąc pod uwagę ostatnie dwieście lat ludzkości raczej skłaniałbym się do trochę innej tezy. Zresztą, yuppiesów mi nie szkoda, wiec nie mam nic przeciwko żeby matka natura zredukowała ich liczbę :-)
04-08-2008 14:25
Llewelyn_MT
   
Ocena:
0
Jako urodzony pesymista stwierdzam, że wymrzemy.

Jako życiowy optymista zauważam, że nie będzie nam dane tego dożyć.

@Vanderus: Znając tatkę może to oznaczać tylko tyle, że za 2..3 lata nie będę w stanie z Nią wygrać.
05-08-2008 15:12
Qball
   
Ocena:
0
Bardzo fajny wpis. A dzieciakowi jak się już urodzi nie będę podtykał kostek, bo mi je jeszcze pożre ;)

@vanderus - znaczy dajesz dziecku pogubić monety i porzucać sobie koroną? ;)
14-08-2008 15:18

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.