23-01-2008 14:43
O pracy
W działach: dialogi, samo życie | Odsłony: 1
Jest środek tygodnia, jestem niewyspana i próbuję trzymać tempo robienia kilku rzeczy naraz, zatem jak najbardziej logiczną rzeczą jest skrócenie sobie tygodnia i wzięcie urlopu w piątek. Branie urlopu w dzień, gdy wszyscy pracują jest super rzeczą. Można nic nie robić, pójść na spacer i zjeść obiad na mieście :)
Niestety, u nas jest tak, ze ktoś musi popisać ten urlop w ramach przejęcia odpowiedzialności itp.
Ja (do koleżanki): Kurde, nie ma mi kto podpisać urlopu. Dyrektor ma urlop, drugi dyrektor też a szefowa szefów delegację.
Koleżanka: Mogłabyś nie przychodzić do pracy i nikt by sie nie zorientował.
Ja: Klienci..?
Koleżanka: Buhahaha! i tak nigdy cię nie ma jak jesteś potrzebna.
Ja (po zastanowieniu): Ksiegowa by sie zorientowała.
Koleżanka: I od razu widać, dla kogo pracujesz.
Ja: No właśnie. Bo to ona przelewa kasę.
Czuję się dziś nadzwyczaj cynicznie i bylejako. Chyba mnie dopadł Blue Monday (z poślizgiem).
Niestety, u nas jest tak, ze ktoś musi popisać ten urlop w ramach przejęcia odpowiedzialności itp.
Ja (do koleżanki): Kurde, nie ma mi kto podpisać urlopu. Dyrektor ma urlop, drugi dyrektor też a szefowa szefów delegację.
Koleżanka: Mogłabyś nie przychodzić do pracy i nikt by sie nie zorientował.
Ja: Klienci..?
Koleżanka: Buhahaha! i tak nigdy cię nie ma jak jesteś potrzebna.
Ja (po zastanowieniu): Ksiegowa by sie zorientowała.
Koleżanka: I od razu widać, dla kogo pracujesz.
Ja: No właśnie. Bo to ona przelewa kasę.
Czuję się dziś nadzwyczaj cynicznie i bylejako. Chyba mnie dopadł Blue Monday (z poślizgiem).