» Blog » Postaw krzyżyk i będzie ok
18-06-2011 23:36

Postaw krzyżyk i będzie ok

W działach: samo życie, znów o książkach | Odsłony: 10

Swego czasu zastanawiałam się, dlaczego tak mało mnie ruszyła akcja "książki bez vat" i - ostatnio - akcja czytania.

Jestem osobą, która lepiej niż inni rozumie miłość do kuchni* i książek, mam za sobą etap konieczności czytania wszystkiego, wszędzie. Pewnie to jakiś rodzaj nerwicy wyrażający się koniecznością czytania nalepek na musztardzie przy obiedzie i instrukcji użycia domestosa w toalecie. Gdyby ktoś powiesił papier toaletowy z wydrukowanymi literksmi pewnie do tej pory bym z kibla nie wyszła (dziś nie czytam w kiblu, uznałam to za zbyt niebezpieczne).

Moja przyjaciółka z liceum powiedziała mi kiedyś, że myślała, że ją nudzę, gdy ona przy spaghetti opowiadała o ważnych dziewczyńskich sprawach a ja czytałam coś, co mi wpadło w ręce, ale - mądra była, bo ja mam mądre psiapsiuły - stwierdziła, że to tylko molizm książkowy.

W każdym razie kogo jak kogo, ale mnie ceny książek powinny baaardzo interesować. Fakt, po krótkiej przerwie, gdy nie czytałam, bo zbyt mnie zajmowały efekty prokreacji, minął. To znaczy efekty żyją i mają się dobrze, mają także własną powiększającą się biblioteczkę, na razie pełną historyjek o ukochanych tygrysach, nie zamurowałam w piwnicy żadnych drobnych kości, nie czujcie się w obowiązku, by sięgać po telefon. Znów zaglądam do arsenału (źródło tanich książek w Poznaniu), znów ryję po zakładce "horrory" na allegro.pl. Selkar znów ma we mnie wierną klientkę.

Pamiętacie, jak kiedyś, na skutek obniżenia vatu miał stanieć alkohol? W sklepach, w których się zaopatrywaliśmy, wcale nie staniał. Inteligentni sprzedawcy stwierdzili, że klienci kupowali wódkę po danej cenie, więc i tak będą ją kupować. To uśmierciło moją wiarę w idealizm jako taki.

Stwierdziłam, że produkty pierwszej potrzeby - takie jak książki czy alkohol - będą kupowane tak czy siak przez osoby, których ta potrzeba będzie dotyczyła, niezależnie od tego, czy będą one tańsze czy droższe o złotówkę czy nawet (!!) dwie.

Ja będę kupować książki, dla siebie, dla rodziny, masła w domu może nie być, ale zawsze będą literki dotąd nieśmigane. Osoby, dla których kupowanie książek jest obce i tak nie będą tego robiły, a dzięki nagłośnieniu sprawy zyskają dodatkową wymówkę - książki zdrożały, więc ich nie kupię.

Przez kilka lat pracowałam w wydawnictwie, wciąż "robię" w dziale obsługi klienta. Mnóstwo osób traktuje "coś" - podwyżkę, zmianę koloru okładki, czcionki czy plamy na słońcu jako Najważniejszy Na Świecie Powód do Usprawiedliwienia Swojej Decyzji. No kurde, jesteśmy dorośli, jeśli nie chcesz czegoś kupić, czy zrobić - powiedz nie.

Gdy wyskakuję do sklepu po mleko do kawy, jego cena może się różnić w zależności od sklepu czy miejscowości. Pączki - od cukierni. W księgarniach może być różna cena książek. W knajpach - piwa. Rozumiem ból studenta, który ma stałą wysokość stypendium, bo sama przez to przeszłam i do tej pory jestem wdzięczna byłemu właścicielowi Unreala, że nie czepiał się o stłuczenie szkła z antyram, w które były oprawione rysunki Frazetty**, bo zamordował by mnie wyjściowo na długi czas. Ale cała rzesza osób, która nigdy jakoś nie pałała miłością do książek może nagle mówić: nie kupię, bo podrożały. Jakby dotąd kupowali.

W każdym razie wychodzę z założenia, że kto potrzebuje książek, i tak je kupi niezależnie od podwyżek i akcji, a kto nie - znajdzie wymówkę, by to olać.

Czytanie nie było nigdy popularne (w podstawówce byłam chyba jedyną dziewczyną - na 10 - którą można było na to poderwać). I miejmy nadzieję, że nie będzie. Są rzesze osób, które korzystają na tym, że czytelnictwo nie jest polsatowe (no, nie wydawnictwa).

Jest to swego rodzaju nisza, zapełniana przez fascynatów. W 7 klasie podstawówki czytałam horrory, nie miałam biustu ani kolekcji plakatów z Błękitnej laguny. Dwóch fascynatów horrorów pożyczało mi książki i opowiadało o grach na "komputerze", konkurencja była czymś, co absolutnie nie leżało w moim interesie :)

W zasadzie, mimo tego, że minęło ponad 15 lat, świat niewiele się zmienił. Nie mam ochoty na "konkurencję", a książki i tak zawsze będę kupować, nawet jeśli w końcu zawalą się półki w pokoju gościnnym i zabiją śpiących gości (wszyscy znają ryzyko, ale chyba są zdania, że śmierć pod niszowymi horrorami i systemami rpg to zaiste godna śmierć). I tak niewiele osób czyta to, co ja.

Nie czuję (już) płomienia mesjanizmu, zmuszającego, by nieść kaganek oświaty horrorowej. Prawidłowe zalogowanie się na konto już jest przepustką do świata, jaki kto sobie zażyczy, po kiego czorta mam zmuszać kogoś, by robił coś, na co nie ma ochoty?

Czytanie książek nie jest obowiązkowe (moja kolekcja niszowych horrorów zyskuje na wartości z każdą sekundą, tra la la la)



---------------------------------------------

*Jak by rzekł Mung Daal
** Powiedział: Spoko. I tak więcej tu wypijesz. Szkło rzecz krucha, zaglądaj do nas częściej. I zaglądałam!

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

teaver
   
Ocena:
0
Dla mnie cena książki to tylko powód, żeby na nią poczekać nieco; każda księgarnia ma w końcu kiedyś obniżki cen, a jak nie, to znajdę kogoś od kogo tę książkę po prostu pożyczę, w zamian za jakąś inną zazwyczaj. Jakiś czas temu dostałam płytkę pełną piratów. Część z nich kupiłam, bo to książki na tyle dobre, że mogą się kurzyć na mojej półce, żebym mogła do nich za jakiś czas wrócić.
Mam też Kindla. Ale rzadko czytam ostatnio po polsku, więc nie rozpaczam nad problemami z polskimi znakami. Nadrobiłam kilka klasykow właśnie dzięki Kindlowi. Dla mnie nie jest ważne ile książka kosztuje. Jak zechcę to znajdę sposób żeby ją przeczytać.
03-07-2011 16:31

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.