03-06-2008 15:56
Przesilenie
W działach: Horror | Odsłony: 5
Lubię filmy dziejące się w scenerii okołoorleańskiej, wiecie, bagna, charakterystyczne gałęzie drzew, festony brodatego mchu zwieszające się z pni i zaczajone krokodyle. Co prawda Topór zachwalany przez niektórych wcale mi nie podeszedł, ale to zupełnie inny rodzaj filmu niż ten, o którym piszę.
Gdy wczoraj Mój Mężczyzna zapytał, co u licha skłoniło mnie do zakupu Przesilenia (nic o nim nie słyszeliśmy, zakup był szybki i nieplanowany), miałam ochotę odpowiedzieć: mroczna strona mej natury i nic ponadto. No, może jeszcze nazwisko reżysera, bo wcześniej Daniel Myrick reżyserował Blair Witch Project, który również mi się podobał. Żeby nie było, Przesilenie ma więcej wspólnego z dwójką Blair... niż jedynką, choć bezpieczniej założyć, że to jest zupełnie inny film.
Zaczyna sie jak typowy teen slasher - grupka przyjaciół przyjeżdża na kilka dni do domku nad jeziorem, robią tak od lat w czasie przesilenia. Ot, tradycja, mama bohaterki jest etnologiem. Piątka bohaterów to ludzie młodzi, zamożni, towarzyscy. Główna bohaterka jest po ciężkich przejściach - pół roku wcześniej jej sieostra bliźniaczka popełniła samobójstwo. A teraz chyba zaczyna ją "nawiedzać".
Filmy o nawiedzieniach łatwo stają się nudne, przewidywalne, nieśmieszne. Istnieje też spora grupa widzów, których ten temat po prostu nudzi (Mój Mężczyzna). Ale ten bardzo mi się podobał i jak sądzę ma wiele uroku, by się spodobać sceptykom (ale nie tym zawzietym przeciwnikom).
Na myśl przychodzą mi inne filmy i książki, w których czułam ten sam klimat: Klucz do koszmaru czy Worek kości. Film jest barwny, "bogaty" dekoracyjnie, żadne tam niskobudżetówki. Minus natomiast należy się przy "wizualizacji" ducha, rozjaśniające sie oczy skłaniają raczej do smiechu, ale to wpadka chwilowa i nie niszczy całości. A reszta - stopniowanie wydarzeń, zajawki, sny, następujące po sobie sceny - bardzo ładnie się komponują i pozwalają na dobrą zabawę (o ile zabawą dla kogoś jest kulenie się na kanapie).
Gdy się obejrzało sporą dawkę horrorów, to niestety rozrywka ta może sporo stracić na wartości z powodów "przejedzenia" i "braku uroku nowości". Ale ten film już od początku mi się podobał, raz głośno sie roześmiałam, kilka razy podskoczyłam . Dreszcz grozy zaczyna być naprawdę przyjemny dopiero wtedy, gdy dotrze do nas informacja, ze to nie my jesteśmy na ekranie. Nigdy nie ukrywałam, ze mam dużą podatność na konwencję :)
Pusty dom, swoboda, towarzystwo osób płci obojga, kto z nas w wieku lat nastu nie marzył o czymś takim? Zawsze mnie zastanawia, dlaczego nie ma takich filmów o dorosłych? Ale może dorośli są instynktownie wykluczani z powodów gruboskórności i naturalnego kojarzenia się w pary, zamiast w zabawowe ekipy? No i chyba tylko nastolatkom przyszłoby do głowy włażenie w nocy do jeziorka, w którym w dzień widziałam kajmany czy co tam pływało.
Film z zagadką kończy sie w zasadzie w momencie jej rozwikłania. Potem to juz tylko nudy, wrzaski, umieranie złych - do wyboru. Na szczeście Przesilenie przynosi rozwiązanie zagadki tuż przed zakończeniem, co również mi sie podobało.
Film według mnie jest bardzo dobry, poza drobnymi wpadkami świetnie się bawiłam ściskając pustą butelkę desperados i za bardzo się bojąc isć po następną. Cały film o jednym piwie - sukces! :P
Gdy wczoraj Mój Mężczyzna zapytał, co u licha skłoniło mnie do zakupu Przesilenia (nic o nim nie słyszeliśmy, zakup był szybki i nieplanowany), miałam ochotę odpowiedzieć: mroczna strona mej natury i nic ponadto. No, może jeszcze nazwisko reżysera, bo wcześniej Daniel Myrick reżyserował Blair Witch Project, który również mi się podobał. Żeby nie było, Przesilenie ma więcej wspólnego z dwójką Blair... niż jedynką, choć bezpieczniej założyć, że to jest zupełnie inny film.
Zaczyna sie jak typowy teen slasher - grupka przyjaciół przyjeżdża na kilka dni do domku nad jeziorem, robią tak od lat w czasie przesilenia. Ot, tradycja, mama bohaterki jest etnologiem. Piątka bohaterów to ludzie młodzi, zamożni, towarzyscy. Główna bohaterka jest po ciężkich przejściach - pół roku wcześniej jej sieostra bliźniaczka popełniła samobójstwo. A teraz chyba zaczyna ją "nawiedzać".
Filmy o nawiedzieniach łatwo stają się nudne, przewidywalne, nieśmieszne. Istnieje też spora grupa widzów, których ten temat po prostu nudzi (Mój Mężczyzna). Ale ten bardzo mi się podobał i jak sądzę ma wiele uroku, by się spodobać sceptykom (ale nie tym zawzietym przeciwnikom).
Na myśl przychodzą mi inne filmy i książki, w których czułam ten sam klimat: Klucz do koszmaru czy Worek kości. Film jest barwny, "bogaty" dekoracyjnie, żadne tam niskobudżetówki. Minus natomiast należy się przy "wizualizacji" ducha, rozjaśniające sie oczy skłaniają raczej do smiechu, ale to wpadka chwilowa i nie niszczy całości. A reszta - stopniowanie wydarzeń, zajawki, sny, następujące po sobie sceny - bardzo ładnie się komponują i pozwalają na dobrą zabawę (o ile zabawą dla kogoś jest kulenie się na kanapie).
Gdy się obejrzało sporą dawkę horrorów, to niestety rozrywka ta może sporo stracić na wartości z powodów "przejedzenia" i "braku uroku nowości". Ale ten film już od początku mi się podobał, raz głośno sie roześmiałam, kilka razy podskoczyłam . Dreszcz grozy zaczyna być naprawdę przyjemny dopiero wtedy, gdy dotrze do nas informacja, ze to nie my jesteśmy na ekranie. Nigdy nie ukrywałam, ze mam dużą podatność na konwencję :)
Pusty dom, swoboda, towarzystwo osób płci obojga, kto z nas w wieku lat nastu nie marzył o czymś takim? Zawsze mnie zastanawia, dlaczego nie ma takich filmów o dorosłych? Ale może dorośli są instynktownie wykluczani z powodów gruboskórności i naturalnego kojarzenia się w pary, zamiast w zabawowe ekipy? No i chyba tylko nastolatkom przyszłoby do głowy włażenie w nocy do jeziorka, w którym w dzień widziałam kajmany czy co tam pływało.
Film z zagadką kończy sie w zasadzie w momencie jej rozwikłania. Potem to juz tylko nudy, wrzaski, umieranie złych - do wyboru. Na szczeście Przesilenie przynosi rozwiązanie zagadki tuż przed zakończeniem, co również mi sie podobało.
Film według mnie jest bardzo dobry, poza drobnymi wpadkami świetnie się bawiłam ściskając pustą butelkę desperados i za bardzo się bojąc isć po następną. Cały film o jednym piwie - sukces! :P