» Blog » Wpis sesyjny
21-10-2007 15:35

Wpis sesyjny

W działach: Gulietta z klanu Canalettich, klanarchia | Odsłony: 3

Wpis sesyjny
Z pewnej dyskusji ogólno-erpegowo-blogowej wynikło, że wpisy fabularne z sesji nie są fajne. To tak, jakby słuchać opowieści o tym, jak mój krasnolud i ork Pawła rozwalili trolla pod mostem :) Nudniejsze jest tylko opowiadanie własnych snów lub słuchanie jak babcia i jej koleżanka poszły na cappucino do nowej kawiarni i okazało się, ze wnuczka tej koleżanki...
Sami wiecie.

Z tym, że oprócz samej radochy z grania fajny jest klimat okołosesyjny. Niektórzy rysują postaci swoich bohaterów, czasem siedzimy na pizzy i opowiadamy różne historie, nieważne, czy graliśmy w Młotka, czy w Wampira. Nigdy mnie aż tak nie emocjonowały postaci do Diablo, ale erpegi - to co innego. Poza tym tak rzadko gramy (a nie jak kiedyś - raz na tydzień), że pisanie, opisywanie i ogólne entuzjazmowanie sie pozasesyjne jest sposobem na pobycie choć trochę w klimatach mrocznego świata. Co prawda, zazwyczaj mam ciągoty do motywów społecznych, ale ktoś kiedyś zrobił słuszną uwagę: gdybym miała być bohaterką filmu, byłabym bohaterką komedii romantycznej :)

Zatem poniższy wpis to coś, co napisałam wyłącznie dla własnej satysfakcji i z pełną świadomością wykorzystywania miejsca blogowego na prywatę :)

Gulietta z klanu Canalettich

- Zostaniesz na moim ślubie? – zapytała Monika, przyjaciółka z lat dziecięcych.
- Oczywiście – odpowiedziałam – przecież wychodzisz za mojego ojca.
Ojciec, który po śmierci matki sypiał z wszystkimi moimi koleżankami, w końcu zdecydował się na zawarcie umowy. Monika była w ciąży, więc niedługo przestanę być jedynaczką.
- Jesteś zła na mnie – przyjaciółka nie dawała się zbyć półsłówkami – i zazdrosna.
- Wcale nie – odburknełam – Wyrosłam już ze sypiania z własnym tatusiem. Może spać z kim mu się podoba – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Ale powiedział mi, że nie będę mogła sypiać z tobą – pocałowała mnie w policzek.
-Przeżyję – odrzekłam patrząc na jednego z klanu Podłańcuchów, Kaito Chwytaka. Choć był o wiele niższy, pomagał muskularnemu Soldatowi przykręcić wielką zębatkę. Podobał mi się.

Oto mój dom.
Łagodne wzgórza porośnięte pachnącymi trawami, biały mur wokół domów, wysoki dom mojego ojca górujący nad innymi. Szerokie tarasy i jasne latarnie. Olbrzymi plac przeładunkowy, zastawiony wozami. Gdy byłam mała uwielbiałam tam chodzić z mamą, pokazywała mi przedmioty przywożone przez kupców i pozwalała karmić żywymi kurczakami Strzygę, swoją wywernę. Gdy było pogodnie i ciepło, matka pakowała swoje kuferki i mapy na stwora i odlatywały gdzieś daleko, by kreślić mapy nieznanych obszarów. Płakałam wtedy i prosiłam, by zabrała mnie ze sobą, ale ona zawsze odpowiadała:
- Gdy będziesz mogła dosięgnąć nóżkami strzemion, zawsze będę cię ze sobą zabierała. Pokażę ci wszystkie strony świata, nauczę latać i dostaniesz własną wywernę. Zobaczysz, co to jest prawdziwa wolność.
Chyba się kłócili z ojcem, czy mam trwonić czas na zwierzęta i rysowanie map, czy, jak na córkę decydenta przystało, powinnam uczyć się języków, zasad negocjacji i historii rodzin.
Niestety, zanim urosłam na tyle, by dosięgnąć strzemion, matka przepadła podczas jednej ze swoich wypraw. Znaleziono tylko szczątki stwora i poszarpaną uprząż. W moich wspomnieniach pozostała jako roześmiana kobieta o włosach tak jasnych jak moje i bardzo opalonej skórze.

Oto mój dom. Za jednym z wzgórz, w skalnej rozpadlinie jest arena walk. Była oczkiem w głowie ojca, ale gdy skończyłam czternaście lat oddał mi zarządzanie nią.
Dziś arena jest placem budowy. Grupa techników z klanu Podłańcuchów montuje kilka platform, dzięki którym arena Canalettich będzie jedną z najnowocześniejszych i widowiskowych w tej części świata.
Siedzę grzejąc się w promieniach słońca i patrząc na techników wrzeszczących na moich zawodników zaprzęgniętych do noszenia belek. Monika, z wielkim brzuchem i parasolką w smukłej dłoni patrzyła z rozbawieniem na to, jak udaję brak zainteresowania tym, że Kaito ściągnął koszulę.
- Skąd go wytrzasnęłaś?
- Znalazłam w starym magazynie wyznawców Wielkiego K.

Kaito Chwytak jest technomantą. Gdy zobaczyłam go pierwszy raz, był uwięziony w wielkiej szklanej tubie wypełnionej bezbarwnym płynem. Setki maleńkich pęcherzyków powietrza unosiły się wokół, a krótkie jasne włosy mężczyzny unosiły falowały łagodnie wokół jego głowy.
W magazynie było cicho. Blade światło wpadające przez okno rzucało na ściany niespokojne cienie. Podeszłam i położyłam rękę na szkle. Było ciepłe.
Wtedy otworzył oczy. Czarne jak bezksiężycowa noc.
I rozległ się głos z megafonu: Odejdź od Ojca Stwórcy! Ale tego Monice już nie powiedziałam. Nie należy mówić zbyt wiele, nawet przyjaciołom.

- Chciałabym, żebyś tez urodziła dziecko – w głosie przyjaciółki rozbrzmiewało rozmarzenie – wychowywały by się razem, jakby podrosły kupiłabym im kucyki i jeździła z nimi na wzgórza, tak jak to robiłyśmy jako dzieci.
- Marne szanse – odpowiedziałam – po pierwsze, mam na głowie zbyt wiele rzeczy, po drugie, nie mam kandydata na ojca tego dziecka.
- A ten kandydat?

Kaito szedł w naszą stronę. Nie był wysoki, trochę tylko wyższy niż ja. Na gładkim, szczupłym torsie pobłyskiwały kropelki potu. Oba ramiona miał wytatuowane na soldacki sposób i pomyślałam nie po raz pierwszy: co to za technoklanyta? Nie zważał na obyczaje ani zasady. Jak mu się coś spodobało, był jak dziecko – czy to nowa zabawka, czy wiatraczek zainstalowany na czapce. Duże dziecko, ale czyż taki nie był każdy mężczyzna?
- Już wiem, dlaczego uparłaś się na noszenie spodni, zupełnie jak technoklanytka.
- Prawda, że są ładnie skrojone? – wyciągnęłam smukłą nogę obleczoną w cieniutki materiał – a jak ładnie podkreślają kształty.
- Zapoczątkujesz nową modę – przyznała i zaraz dodała półgłosem – zobacz co on ma na sutkach.
- Jak się macie dziewczyny? – Kaito stał w pełni zadowolony z siebie opierając pięści na biodrach. Należał do mężczyzn, których skóra szybko brązowieje. w obu sutkach miał połyskujące złote kółeczka.
- Kaito, eee.. widzę, ze masz nowe kolczyki.
- Tak – odparł – decydent ma takie, widziałem w łaźni. I pomyślałem, że to dobry pomysł.
Zaczął opowiadać coś o nowych rampach, ale przyznam szczerze, nie słuchałam go prawie wcale. Mój ojciec oprócz przekłutych sutków ma kolczyk w miejscu bardzo intymnym. Obserwując obcisłe spodnie Chwytaka, zastanawiałam się, co one kryją?
1
Notka polecana przez: kaduceusz
Poleć innym tę notkę

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

teaver
   
Ocena:
0
To się naprawdę świetnie czyta! :D
21-10-2007 20:16
~piercing fan

Użytkownik niezarejestrowany
    kolczyki w sutkach
Ocena:
0
wole dziewczyny z kolczykami w sutkach i w miejscach intymniejszych,ale pomimo poszukiwan nie znalazlem jeszcze takiej partnerki....
05-11-2007 20:54

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.