» Blog » Zdrada
02-07-2007 15:45

Zdrada

W działach: klanarchia | Odsłony: 0

Zdarzyło się nieszczęście.
Nadszedł kres dni jakie znano i zaprawdę, słońce nie powinno wzejść tego dnia. Były przepowiednie, ale brano je za bajki, wyły wróżby, ale wieszcze bali się własnych słów, były w też znaki...
W końcu narodził się prorok, w klanie Rytualistów. Nie było to dziecko, lecz potwór na kształt człowieka plugawym piętnem dotkniety. Osiągnał pełnię dojrzałości w kilka dni zaledwie i ruszył w dorgę, wzywając wyznawców z całej krainy, by odbudować dom jego prwawdziwego ojca, Jedynego. Wszystkie klany Rytualistów musiały spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać, że nie wyplenili zła z tej ziemi.

Dawniej Wyżyna Wichrów była domem dzieci Jedynego, tu jaśniała pełnym blaskiem Katedra, a ludzie Omamu nie mieli czego tu szukać. Aż nadeszli Rytualiści i ich sprzymierzeńcy.
Ze wschodu nadciagnął poteżny klan Sferomantrów. Z daleka lśniły ich katany i słychać było łoskot powiewających wsteg z zaklęciami.
Z południa nadszedł Klan Wyrma. Potężne ramiona ich żerców wznosiły w górę bojowe kosy. Bez pośpiechu, bez okrzyku, jak nieczuła śmierć, którą byli.
Z zachodu nadciągnał Klan Kantyków. Nie musieli nawet podchodzić blizej. Ich śniący i egzorcyści palili słowem, niszczyli Anioły zsyłane przez Jedynego i wzniecali pożar w pomroku. Czarno-złote maski lśniły w mroku.
Z północy nadeszli Zaklinacze, jazgotliwe głosy ich wiedźmiarzy przedzierały się do pomroku, zabierały nadzieję na obronę i uderzały w najczulsze miejsca wyznawców Jedynego. Nadciagnęła z nimi noc, bo zaszło słońce by już nigdy nie zaświecić dla splugawionych.
A wtedy z nieba spadli Poskramiacze, Soldaci na latajacych bestiach, które pasły sie mięsem martwych kleryków.
Piękne to były dni dla Rytualistów.
Gdy sprzymieżone oddziały weszły do głównego miejsca kultu, wielkiej Katedry, sięgnęły po nią jak po swoje - zbeszcześciły artefakty, schwytali Głos Pana - jednego z najpotężniejszych aniołów i obdarli go ze skrzydeł. Głos konajacego wybrańca przenikał Pomrok w żałosnej skardze.
Taki był początek sprawowania władzy nad krainą. we krwi rozpoczete, we krwi musi utonać - rzekł jeden z pokonanych.

Zdarzyło się nieszczęście. To co brano za bajki, stało sie prawdą. Narodził się Prorok. Szedł przez ziemie należące do jego przodków, zwoływał wiernych i zapowiadał powrót Aniołów Jedynego. Na Rytualistów padł strach.

Zdrada

Pamiętaj. Słuchać będziesz swych starszych. Słowo twego opiekuna jest ważniejsze, niż twoje.
Liturgisty ponad twym opiekunem.
A Metropolity, ponad wszystkimi.


Było ich czworo. Wiedźmiarz Taroth, któremu jak widać na zbyt wiele pozwalano, kronikarz Szagrad, którego pewnie przekabacili, oraz dwóch młokosów, siepacz Aaron i żerca, młoda Amber. Nie wiadomo dlaczego, zawsze ze sobą trzymali, podburzali i razem znosili pokuty nałożone przez metropolitkę. Chyba ich lubiła, zwłaszcza tych młodszych, bo dzieci własnych nie miała. Ale tym razem w noc, kiedy klan pakował namioty by wyruszyć ku Katedrze, by dać odpór Prorokowi i jego wojskom - w taką noc, gdy liczył sie każdy miecz - ukradli konie i odjechali w kierunku gór. Oprócz złamanego słowa wieźli ze sobą skradzony skarb, jedna z największych relikwi klanu z wyrytymi wszystkimi imionami egzorcystów Wyzyny Wichrów.

Zdrajcy.
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.