» Blog » Znów o książkach
21-04-2007 23:31

Znów o książkach

W działach: znów o książkach | Odsłony: 1

Znów o książkach

W czwartek zawaliła się półka z książkami. Oczywiście to wina kota brykającego po półkach, bo na pewno nie mamy aż tyle komiksów (zarwała się ta z komiksami). Oczywiście prowizorka jest najlepsza, więc zamiast pędzić do Castoramy po podpórki, stwierdziliśmy, że najlepsza będzie konstrukcja zakanapowa podtrzymująca dolne półki. Konstrukcję należało sporządzić z ksiażek nieczytanych, których nie będzie nam brakowało przez jakiś czas (jakieś kilka lat :)).

No i okazało się, że będzie trudno tyle uzbierać - jakieś ksiażki akademickie, notatki - cała reszta jest niezbędna.

 

W moim domu rodzinnym było mnóstwo Biblii, ksiażki religijne, Ania z Zielonego Wzgórza, Żywoty świętej Klary i takie tam. Jako dziecko marzyłam o półkach pełnych innych książek...

Ostatnio czytałam Zagubione duchy Mary Wilkins Freeman. Po pierwsze, po przeczytaniu przedmowy mam mieszane uczucia co do autorki: urodziła się w połowie XIX wieku, miała w sobie wiele z kobiety wyzwolonej, wyszła za mąż w wieku lat 50. Niechętnie nosiła nazwisko męża, za to nie miała nic przeciwko jego pieniądzom (wydziedziczył ją ale wygrała proces). Ale opowiadania są całkiem spoko - ghost story bez afektacji i przesady. Inteligentne choć wiadomo, mają pewien urok starych gotyckich opowieści, które nie każdemu odpowiadają.

Pisała w stylu L. Montgomery - zwracanie uwagi na podobne szczegóły, ludzie z tej samej epoki itp. Zupełnie jak L.M. poddana gotyckiej przeróbce! Coś dla mnie! Ale jak byłam w wieku, kiedy czyta się Anię  z Zielonego Wzgórza :)

 

Rodzice zawsze się cieszą, gdy dzieci czytają, niestety, nie dają im wielu możliwości, żeby te polubiły lekturę a nie tylko czytały z obowiązku. Pamiętacie te Syzyfowe prace, Antków i inne hity podstawówkowe? Tak drętwe, jak te plastikowe lale, którymi musiałam sie bawić jako dziecko - nie dawało się ich polubić ani przytulić. Wszystkie moje plastiki kończyły z dziurami po igłach  i amputowanymi głowami (bawiłam się w lekarza, bardzo realistycznie).

Wracając do książek - naprawdę, nie dziwię się, że wielu dorastających ludzi porzuca ksiażki po okresie czytelniczego przymusu. 

W podstawówce na lekcjach wychowania należałoby regularnie urządzać pogadanki pod tytułem: "jak tylko wytrzymasz do końca roku, będziesz mógł czytać co tylko zechcesz!" 

Wiecie ile razy słyszałam od mamy: Wziełabyś się za Lalkę, co ty tam czytasz i dlaczego ma krew na okładce?!!

 

Na szczęście doczekałam cierpliwie i w końcu kupuję sobie to, co chcę, dlatego w domu nie mam książek niepotrzebnych. A moja lalka jest przytulną długowłosą, choć trochę gotycką lalą :)

Nie, nie śpię z nią.
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

beacon
   
Ocena:
0
Akurat "Lalka" to wcale nie taka tragedia, tylko troszkę jest może rozwleczona momentami ;p Choć, przyznam się, nie ukończyłem lektury ;p
21-04-2007 23:43
memnos
   
Ocena:
0
Podpisuję się w całej rozciągłości pod wypowiedzią beacona ;)
22-04-2007 00:03
13918

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Na szczęście doczekałam cierpliwie i w końcu kupuję sobie to, co chcę,
Zazdroszczę.
22-04-2007 05:27
Ezechiel
    Hmm
Ocena:
0
Z Lalką nie miałem żadnych problemów. U mnie w domu to powieść rodzinna, Mama - polonistka pisała o tym mgr. Inna sprawa, że ja akurat pozytywizm i wczesny "wiek pary" lubię, dlatego L. pochłonąłem.
22-04-2007 08:12
Jednooki
   
Ocena:
0
'Lalka' wymiata :D A przynajmniej tak uważałem w liceum, kiedy przeczytałem ją w 4 czy 5 dni. Niestety od tamtego czasu jakoś nie przyszło mi do głowy przeczytać jej ponownie, ale mam nadzieję, że to się zmieni.

A poza tym ja też ostatnio przeczytałem 'Zagbione duchy' :)
22-04-2007 11:55
teaver
    :D
Ocena:
0
Odłożyłam "Lalkę" po przeczytaniu pierwszej strony. Więcej nie dałam rady znieść.

A z tymi plastikowymi lalami to święta prawda! :D Mój brat mnie wyręczył w znęcaniu się nad nimi, zrobił wszystkim hara-kiri nożem kuchennym, ja doprawiłam zastrzykami. A Lonka bawi się samochodami i po problemie. (Wzięłam ją nawet kilka razy do Smyka na dział z lalkami, ale szybko uciekła do stoiska z autami i rzucała się na takie za 200 zł ze zdalnym sterowaniem.)
22-04-2007 15:16
Joseppe
   
Ocena:
0
Ja tam nie mialem problemow ani z Lalka ani z lalkami.

Ale co kto lubi :)

22-04-2007 19:23

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.