» Blog » Kwestia niewolnictwa
14-12-2006 09:59

Kwestia niewolnictwa

W działach: samo życie | Odsłony: 2

W weekend odwiedziły nas dawne znajome (mieszkają na tyle daleko, by Wizyta przypadała raz na 2 lata) i gdy przed Wizytą szorowałam wannę olśniło mnie.
Po pierwsze, ile bym nie sprzątała, mieszkanie nie uzyska idealnego wyglądu. Poza tym wcale mi na tym nie zależy. To jakiś wirtualny wymóg ogólnospołeczny.

Jeszcze na studiach moje współlokatorki szorowały segment, dopieszczały płytki, pucowały okna i lizały klamki. Pewnie uważały mnie za niechluja, bo ja rozdarta między zajęcia terenowe, granie w Młotka, spotkania towarzyskie, romantyczne picie piwa z moim ukochanym i masowe czytanie ksiażek niewiele miałam czasu na sprzątanie.
Skoro one nie mają innych zajęć, proszę bardzo - tam stoi miotła i ścierka. Nie rozbrajały mnie psie spojrzenia rzucane znad kibla szorowanego trzema rodzajami proszków. Nie starałam się pójść w ich ślady.

Po odwiedzinach moich sióstr mieszkanie lśni czystością 200% (w porównaniu ze stanem przed wizytą), a zawsze bardzo się staram. Widocznie umyte podłogi i wyczesany kot nie spełnia wymogów. To musi być to coś, widmowy dotyk kobiecej ręki, która to magiczna zdolnosć została u mnie wyparta przez "znacznie pożyteczniejsze rzeczy jak czytanie i marudzenie."

Mam mnóstwo ciekawszych i bardziej przydatnych zajęć niż porządki domowe. Tylko jak mam się rozwijać/pisać/czytać/itd skoro własna rodzicielka ciosa mi kołki na głowie z powodu kurzu pod szafą. Na szczęście przyjeżdża b. rzadko, bo popadłabym w chroniczną depresję.

Zatem, skoro moja rola społeczna jest zdominowana przez Ważne (dla mnie) Rzeczy, potrzebuję kogoś do pomocy, żeby nie utonąć w skarpetkach. Skoro dla kogoś sprzątanie jest Bardzo Ważną Rzeczą, to proszę bardzo, mogę go uszczęśliwić i pozwolę zrealizować się społecznie.
Nawet nie będę chciała za to żadnych pieniędzy, nie wprowadzę ograniczeń i nie będę używała bata (chyba że komuś zależy).

Tak. Popieram niewolnictwo.
Potrzebuję niewolnika/niewolnicę. Niekoniecznie na gwałt. Raczej do sprzątania mieszkania i szorowania wielkiej wanny, na którą wyrzuciliśmy tyle kasy a ja jej nienawidzę z każdym pociągnięciem szczotki coraz mocniej. A święta się zbliżają... Jak zwykle postaram się tak zaaranżować sytuację, że będę piec ciastka, a posprząta kto inny.
Przyda się doświadczenie z erpegów w manipulowaniu ludźmi.

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

bukins
   
Ocena:
0
Ostatnio przeżywam coś podobnego w swoim pokoju akademickim. Jeden z lokatorów lata ze szmatą, marudzi o sprzątaniu i truje mi tyłek. Najlepsze jest to, że u mnie jest większy porządek niż u niego ;)

Nie mogę się już doczekać powrotu na święta pod matczynne łono i słuchania, że wszędzie jest brudno :P
14-12-2006 10:31
Furiath
    To jakaś lanserka
Ocena:
0
bo jedyna osobą, która prócz Ciebie może te wannę umyć, akurat czyta Twoje blogi ;)
14-12-2006 12:16
senmara
    O nie!
Ocena:
0
Wannę moze też umyć jedna z moich sióstr. One się niczym nie interesują poza modą i malowaniem paznokci. Idealne kandydatki na niewolnice :P
14-12-2006 12:24
Furiath
    zgadzam się
Ocena:
0
Szczególnie starsza siostra, miss nastolatek ziemi jakiejśtam. hyhy
14-12-2006 15:14
Alkioneus
   
Ocena:
0
Ja płacę bratu miesięcznie za sprzątanie. Zresztą mi syf nie przeszkadza, dopóki nie budzę się z maszynką do skręcania fajek pod poduszką.

Sprzątać mi nikt nie każe, bo stosuję wtedy włoski strajk. Znaczy, sprzątam - ale w takim tempie, że każdego cholera weźmie i zabiera mi szmatę/mopa/whatever i każe iść po zakupy.

14-12-2006 15:49
Furiath
    Serio?
Ocena:
0
A ile płacisz?
Bo ja mam siorę studentkę w Poznaniu i to jest jakieś rozwiązanie.
Daj więcej szczegółów.
14-12-2006 16:18
Draker
   
Ocena:
0
Widze, ze placenie rodzenstwu za sprzatanie jest bardzo popularnym rozwiazaniem. U mnie tez sie sprawdza :-)
14-12-2006 20:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.