13-01-2009 17:35
Lekcja życia czyli: Synu, kobiety już tak mają...
W działach: samo życie, dialogi | Odsłony: 4
Jakiś kwadrans temu szłam sobie ku wyjściu z galerii po zrobieniu zakupów. Jako, że dzisiejszy wieczór spędzam sama (Mój Mężczyzna jest na obiedzie i piwie ze znajomymi z pracy), to mam menu typowo "kawalerskie" czyli mrożoną pizzę i ... nie, nie piwo, ale jakaś książka się znajdzie.
Idę, myślę radośnie o wieczorze z książką, pizzą i przytulonym kocie, gdy słyszę rozmowę, taką, prawdziwie męską rozmowę ojca z synem.
Ojciec, miłym, spokojnym i bardzo cierpliwym tonem odpowiada na pytania syna - mniej więcej czterolatka - biegającego tuż przy szybach wystawowych. Widziałam tylko dzieciaka, śmigającego w te i we wte z powiewającym szalikiem.
- A co te panie tam robią?
- Kupują buty.
- A tu a tu a tu...? - z prędkością karabinu maszynowego.
- Tu też
- A po co po co po co?
- Wiesz synku, kobiety już tak mają....
- Co to znaczy?
- ... że w pewnym wieku....
- Ale co?
- ... jeśli nie kupią sobie nowych szpilek, to nie dożyją wieczora.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że ojciec prawie wpadł na mnie, a dzieciak stanął obok, pokazał palcem na moje kolorowe glany typu graffiti i zapytał:
- Szpilki?
Gdybym się odwróciła, na pewno by się zorientował, że podsłuchiwałam, bo żadne wysiłki nie zdołały stłamsić banana, którego miałam na twarzy, więc choć chętnie bym zobaczyła autora tego sensacyjnego odkrycia, to popędziłam do wyjścia :)
Idę, myślę radośnie o wieczorze z książką, pizzą i przytulonym kocie, gdy słyszę rozmowę, taką, prawdziwie męską rozmowę ojca z synem.
Ojciec, miłym, spokojnym i bardzo cierpliwym tonem odpowiada na pytania syna - mniej więcej czterolatka - biegającego tuż przy szybach wystawowych. Widziałam tylko dzieciaka, śmigającego w te i we wte z powiewającym szalikiem.
- A co te panie tam robią?
- Kupują buty.
- A tu a tu a tu...? - z prędkością karabinu maszynowego.
- Tu też
- A po co po co po co?
- Wiesz synku, kobiety już tak mają....
- Co to znaczy?
- ... że w pewnym wieku....
- Ale co?
- ... jeśli nie kupią sobie nowych szpilek, to nie dożyją wieczora.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że ojciec prawie wpadł na mnie, a dzieciak stanął obok, pokazał palcem na moje kolorowe glany typu graffiti i zapytał:
- Szpilki?
Gdybym się odwróciła, na pewno by się zorientował, że podsłuchiwałam, bo żadne wysiłki nie zdołały stłamsić banana, którego miałam na twarzy, więc choć chętnie bym zobaczyła autora tego sensacyjnego odkrycia, to popędziłam do wyjścia :)