MG to nudziarze
W działach: samo życie, rpg, Klanarchia | Odsłony: 6Wracamy z kina jak zwykle po drodze omawiając film: Mrocznego rycerza.
Ja: (smucę się, że z biegiem lat symbole seksu niestety starzeją się i przestają być symbolami seksu, ale na szczęście robią to z klasą, patrz: Gary Oldman)
Mój Mężczyzna: (odwracając moją uwagę od symboli seksu) Wiesz co, Ev? Taki Joker musiał być cholernym nudziarzem. Zupełnie jak dobry MG.
Mój Mężczyzna bardzo często ma rację. Oprócz tego, że uważa że jestem super i w ogóle, to jego sposób patrzenia na niektóre rzeczy absolutnie mnie zadziwia. No i z tym Jokerem też trafił w dziesiątkę :)
Na co dzień żyję z Mistrzem Gry.
Zawsze obiecuję sobie kupić książkę Krystyny Siesickiej Dziewczyna mistrza gry, ale jakoś nie mam okazji. Za to, w przeciągu tych lat, gdy jesteśmy razem miałam mnóstwo okazji do obserwacji i jestem pewna, że połówki MG, które to czytają mogą to potwierdzić częściowo, w całości lub uzupełnić o dodatkowe rzeczy. Nie chodzi nawet o kłótnie o sprawy bohaterów mające swój przejaw w świecie rzeczywistym, czy pokątny handelek seksualny za miecz +10, ale bycie organizatorem i zapleczem gastronomiczno-hotelarsko-kosmetycznym, pośredniczenie i łagodzenie sporów na linii gracze-MG, tłumaczenie przed znajomymi: „nie to, że was nie lubimy i nie chcemy z wami dziś pić, ale on wymyśla sesję”, gdy rzeczony On drze się z sypialni: „Nie lubimy was!”, dając upust ciśnienia czterech sesji pod rząd.
W czasie Pisania Sesji chodziliśmy na paluszkach i tylko donosiliśmy hektolitry pepsi, niczym jakiemuś kapryśnemu bóstwu, które nie wiadomo kiedy wybuchnie i o co mu chodzi. Sesja się pisała, a my byliśmy odcięci od całego procesu jak od tajemniczego misterium, na które nie mieliśmy wpływu.
Ciekawe, czy kiedy Joker planował napad na konwój… no właśnie, dochodzimy do sprawy Jokera. Hasło: bohater chaosu, nieprzewidywalność, spontaniczność – to fajnie brzmi. Tak emocjonalnie i hormonalnie.
Ale taki Joker musiał sporo czasu spędzić na planowaniu: od kogo wynająć łódź, kiedy zapakować nań beczki, skąd wziąć broń, gdy spaliło się całą kasę? Oczywiście, konwencja usuwa sprzed oczu widza wszystkie te nieciekawe obrazki, tak jak opisując sesje nie wspomina się o kilkunastu godzinach planowania i przygotowań. Przeciwnik Batmana nie był nadczłowiekiem, nie miał superinteligencji ani superpancerza, jego sztuczki były proste: kilka granatów, broń, kilku pachołków, którym trzeba powiedzieć, co mają robić. Był szalony, ale nie był wszechwładny ani wszechmocny. Musiał wszystko zaplanować i wymyślić żeby zadziałało. Sam. W bardzo krótkim czasie. Mając do dyspozycji niewiele elementów i własne szaleństwo. ;)
W ten weekend gramy. Co za tym idzie już wcześniej ustaliliśmy kampanię, drużynę, zarys postaci. Przez wiele miesięcy, gdy testowaliśmy różne elementy Klanarchii bardzo często nie tyle wybieraliśmy temat, co testowaliśmy to, co testowania wymagało. Nie umniejszało to zabawy, ale bardzo często kończyło ją w „brzydki” sposób – co zostało przetestowane szło w odstawkę i braliśmy się za następną rzecz. Teraz, gdy system jest już „w rękach” wydawcy, możemy odetchnąć i pograć „normalnie”.
Gdyby nie to, że znamy się od lat, lubimy i mamy świadomość przydatności tych metod, pewnie już dawno ktoś by się wykruszył. Choćby dlatego, że chciałby pograć w coś innego. Dodatkowo MG oprócz pisania sesji wciąż coś zmieniał, poprawiał, męczył i dopytywał jak nam się gra, wytykał błędy. I tak, był „nudziarzem”, nie tyle życiowym, co okresowym, gdy wskakiwał w skórę MG i autora. Przynajmniej w momencie gdy siedział przykuty do kompa, kości i pepsi. Nie było mowy o wyskoczeniu na piwko ze znajomymi, do kina czy planszówki gdzieś w ogródku.
Ale, po co mam mówić o złych doświadczeniach, radzimy sobie z tym jak umiemy, a nasz MG bardzo szybko wycwanił się angażując w tworzenie kampanii całą drużynę. Czasami myślę, że to było podyktowane przez życie: narzekał, że sam wypruwa flaki, więc znalazł sposób, by nas zaprząc do kieratu a my jeszcze się z tego cieszymy. Teraz nie ma tak lekko jak kiedyś, ale o ile bardziej docenia się coś, do stworzenia czego włożyło się własną pracę!
Można by założyć, że podziw na twarzach graczy w momencie gdy przekraczają próg przygody i znajdują się w wyczarowanym przez umysł MG miejscu jest warty samodzielnej męki wymyślania. Oczywiście. Fajnie jest wrzucić postaci graczy w miejsce i sytuacje, których się nie spodziewają. Ich bezcenne komentarze: „rety, nie spodziewałem się, że wrzucisz nad do Lodowatej Jamy Jęków i Ekstazy i będziemy musieli ratować Kleszczową Wioskę przed Najeźdźcami z Rlyeh” (elementy pisane dużą literą można wymieniać na inne i tym sposobem zyskamy pełne bogactwo przykładów). Fajnie?
Ja: Nie chcę…!
Mój Mężczyzna: Kobieto, skąd miałem wiedzieć? Nie czytam ci w myślach!!!
Znacznie lepiej bawimy wymyślając wspólnie, jaki jest temat kampanii, co łączy nasze postaci i którą drogą chcemy iść. Chociaż to głównie kobietom zarzuca się nieumiejętność wyrażania własnych potrzeb, to w sesjowaniu zauważam tą skłonność u obu płci. Skąd u licha MG ma wiedzieć, że ktoś marzy o ustrojeniu KAŻDEJ swej postaci w niebieską szatę z kapturem? Albo, że lubi przemawiać do tłumów? Albo walczyć z dwugłowym olbrzymem a mnóstwo radochy sprawia mu pędzenie z wrzaskiem na ustach?
Czasem MG pomyśli: rety, jestem strasznie monotematyczny, wciąż walka i walka, może zrobię im sesję społeczną dla odmiany? Albo detektywistyczną?
A potem kicha, bo bohaterowie marząc o porządnej rozróbie pod koniec tygodnia, zarżnęli wszystkich świadków. Niestety, jeszcze nie wszyscy mają wmontowaną opcję czytania w myślach. Ale zamiast na to narzekać, lepiej wziąć sprawy we własne macki i powiedzieć MG, w co chcemy grać.
Chyba nikt się nie zdziwi, że Mięki znów gra zakutym w blachy, uzbrojonym Soldatem, Sławek – tajemniczym, mrocznym i knującym wiedźmiarzem, a ja, choć wzięłam nietypową postać żercy, to oczywiście mam blachy na gołym ciele i tatuaże i moja postać wygląda tak (ale z cyckami i bez zarostu). Tak, możemy być monotematyczni, ale nas to bawi. Bawi nas także to, że wymyślamy razem i mówimy naszemu MG, co chcemy zrobić, a on na podstawie indywidualnych życzeń pisze dla nas sesje.
Tworzenie sesji przestało być zaklętym misterium, bierzemy w tym udział wszyscy razem a MG na podstawie przygotowanego rusztowania pomysłów i wymagań tworzy scenariusz, który bierze pod uwagę nasze życzenia. Że niby nie ma elementu zaskoczenia? A co, w Mrocznym rycerzu zaskoczyło Was to, że Batman stanął naprzeciwko Jokera?
My wybieramy Jokera, ale to MG decyduje kiedy i jak nastąpi spotkanie. To taki moment, gdy Joker ma już wszystko pozałatwiane, zaplanowane i ustawione, a sam może popracować nad swoimi minami, farbkami do ciała i poszukać fioletowego garnituru. Ma na to czas i ochotę, bo nie strawił całego entuzjazmu na wymyślanie wszystkiego od podstaw.
I tak zajmuje mu to sporo czasu. Zamyka się w sypialni. Puszcza na maxa Cradle of Filth i Dimmu Borgira. Mówi, że mamy wszyscy spadać (oprócz kota). Ale pozwalamy mu na to chwilowe nudziarstwo.
Sesja jest tego warta.
Nasza sesja.