» Blog » Nasi drodzy zmarli
21-05-2007 21:02

Nasi drodzy zmarli

W działach: Historie, niszowe recki | Odsłony: 6

Nasi drodzy zmarli

W moim domu rodzinnym w każde święto zmarłych zostawiało się na noc zastawiony stół w kuchni. Nie było na nim wiele. Zwykle komplet sztućców na białym obrusie, talerze, nóż do krojenia chleba, sól i chleb. I zapaloną lampę w oknie. Mieszkaliśmy na gospodarstwie pod lasem a do cmentarza mieliśmy pół kilometra.

Noce na wsi pod lasem stanowczo różnią się od łuny wielkiego miasta. Jest ciemno. Naprawdę, tak że bez młotokwego widzenia w ciemności naprawdę nie ma czego szukać w bezksiężycową noc. Jednak niezależnie od kwadry księżyca nasi zmarli zawsze znajdowali do nas drogę. Bo to dla nich był posiłek.

Zadawałam mnóstwo pytań odnośnie tego zwyczaju: czy przychodzili wszyscy, którzy w tym domu umarli, czy może tylko nasza rodzina niezależnie od tego, gdzie umarli. I babcia i mama tłumaczyły ostrożnie, ze wszyscy są mile widziani i dla wszystkich wystarczy. W zasadzie nigdy nie chciały o tym rozmawiać z wyjątkiem zwyczajowego: tak trzeba. Następnego ranka wszyscy jedliśmy chleb zmarłych (to był dom, gdzie nigdy niczego się nie wyrzucało), albo inaczej – dzieliliśmy się z nimi.

 

Dziś oglądałam El Muerto – Aztecką przepowiednię. Sensem historii jest powrót zmarłego do świata żywych. Oczywiście, widzieliśmy takie filmy. Sławetny Kruk, który wrócił żeby zemścić się na mordercach chociażby.

Z jednej strony El Muerto żeruje na popularności Kruka: tu główny bohater też ma pomalowaną twarz, choć raczej jest to znakiem podziemnego boga, także trudno go zabić, wrócił z misją w rocznicę śmierci, bardzo ważna jest rola miłości, brutalnie przerwanej przez śmierć. Jednak Aztecka przepowiednia ma w sobie coś o wiele mroczniejszego. Żeby nie było – Kruk to arcydzieło aktorsko-klimatyczne, jednak jego warstwa kulturowa jest tylko ślizgiem po znanych symbolach.

W El Muerto jest coś co zawsze mi się podobało: wizja świata umarłych to raczej coś w rodzaju krainy Hadesa i Persefony niż chmurek z aniołkami. Świat umarłych jest tuż obok świata żywych, granicą jest rzeka pojawiająca się w wielu mitologiach. W świecie mojego dzieciństwa zmarli mogli powrócić ściągnięci uczuciem lub cierpieniem bliskiej osoby. W filmie zmarły będzie obok, jeśli tylko zajdzie potrzeba. To jakiś spadek po pierwotnych wierzeniach, gdzie śmierć nie jest pożegnaniem dotychczasowego życia i przeniesieniem się w inne wymiary, lecz staniem w cieniu, współistnienie i bycie kimś w rodzaju ręki zza grobu dla potomków. Świetnie zdaję sobie sprawę, że to tylko złudzenie, Nietzsche w zajebisty sposób to wyjaśnił, ale znamy również naukowe wyjaśnienie miłości a przecież dajemy się nią opętać jak głupcy. Znajomość podstaw zjawiska nie chroni nas przed poddaniem się mu.

 

Wracając do El muerto. Jest tam jeszcze jedna rzecz, która mnie urzekła. Zwyczaj obchodzenia święta zmarłych z przebierankami, strojeniem ołtarzy i figurkami. Zawsze przemawiał do mnie sposób oswajania śmierci. To nie jest rzecz miła ani przyjemna w naszym wiecznie młodym i trendy świecie. Dodatkowo tylko niektóre społeczeństwa pozwalają sobie na takie ekstrawagancje jak laleczki przedstawiające śmierć, jak to było pokazane na przykład we Fridzie czy zabawki na irlandzkim cmentarzu (zdjęcie jest z cmentarza w Dublinie, groby dzieci przypominały sklep z zabawkami). Mamy co prawda halloween, ale wiecie... to jest dyskoteka, która nie ma zaczepienia w naszych zwyczajach. W Polsce znacznie częściej kultywuje się szpanowanie w futrze na cmentarzu i noszenie wiechci chryzantem wielkości owcy.

Posiłki dla zmarłych zostawia się w tajemnicy. A przynajmniej ja nie słyszałam, żeby ktoś o tym głośno rozmawiał. A może właśnie w tym tkwi magia.

0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

~noth

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
fajny zwyczaj podoba mi sie.
21-05-2007 21:20
Fingor
   
Ocena:
0
Lubię Twojego bloga ;)
El Muerto nie widziałem, ale w takim razie pewnie oglądnę. Bo Kruk był dobry.
21-05-2007 21:31
Ezechiel
    Hmm
Ocena:
0
Ja kultywuję dość podobny, zazwyczaj kęs posiłku z pierwszego ogniska wyrypy oddaję "tym, którzy nie wrócili". Nie mówiąc już o spełnianiu w ciszy toastu "za tych, co nie powrócą".
21-05-2007 21:46
czaki
    hmm...
Ocena:
0
zawsze myślałem w dni zmarłych o tym, że właśnie musi być jakaś magia w takich zwyczajach. Tego akurat osobiście nie znałem, ale jakoś to tak podświadomie we mnie było, choć to z pozoru może i niedorzeczne, a dla katolika, za jakieog się uważam, wręcz głupie. Jednak ciągnie mnie do tego dla samego nastroju...
21-05-2007 22:53
senmara
    Dzieki Fingor
Ocena:
0
Ale uwaga: nawet Aztecka przepowiednia jest hm.. w zasadzie ma trochę błędów typu niezbyt dobre aktorstwo i braki w fabule. Mnie prywatnie raził jeszcze motyw, że ścieżka z nagietków, która miała prowadzić zmarłego do świata zywych, była zrobiona z aksamitek. No ale co tam, to pomarańczowe i to pomarańczowe :)

Z tym, że bardzo mi sie podobają filmy krążące wokół tej tematyki. Kruk był lepszy, ale El Muerto kosztowało tylko 8 zł na allegro. Kino Grozy ma filmy zawsze dobre jakościowo no i niedrogie.
22-05-2007 09:10
teaver
    Słowianie...
Ocena:
0
... zostawiali chyba jedzenie na rozstajach dróg. Ale nie jestem pewna, czy to były ofiary dla zmarłych czy dla demonów. Bo w Polsce na pewno zostawiano miskę z jedzeniem dla skrzata domowego, żeby nie szczał do mleka. LOL :D :D
22-05-2007 14:15
Fingor
   
Ocena:
0
Albo do bimbru, jak u Wędrowycza ;)
22-05-2007 14:58

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.