» Blog » Okiem znawcy
03-11-2008 15:59

Okiem znawcy

W działach: z przymrużeniem oka | Odsłony: 1

Całkiem niedawno leżałam sobie z kotem na kanapie i oglądałam Wtajemniczenie Sary bedącą nową wersją filmu z 1978. Mój Mężczyzna zaintrygowany dziwnymi odgłosami zapytał, co ogladam, więc pokrótce streszczam akcję (dwie siostry zaczynają życie studenckie, niestety, każda z nich wybiera inną korporację studencką i zaczyna się zażarta walka między studentkami parającymi się różnymi rodzajami magii).

 

MM: Wygląda to na straszliwe gówno (no nie miem, dlaczego on się tak wyraża przy kocie, przez to mamy zdegenerowanego sierściucha)

Ja: Wcale nie. Pod powłoczką z ciał studentek o wielkich cyckach widz dostaje problematykę walki między wikankami a zdzirowatymi czarownicami oraz uwagę, że korporacje studenckie to samo zło. Popatrz, twórcy nie mówią o tym wprost, ale pokazują, że ludzie sami z siebie tworzą podziały, mordują się i zdradzają w kwestiach wydawałoby się błahych. W Stanach to problem chyba dość istotny bo wniknął na dobre do kultury.

MM: Znów mówisz w taki sposób, jakby była to kulturalna perełka.

 

Podobna sytuacja zdarzyła sie na Polconie, bo po prelce, na której mówiłam o Futerkach w kontekście filmu ekologicznego, powiedział, że "nietórzy słuchacze mogą się zdziwić siegnąwszy po film, bo dostaną masakratyczne gore a w poszukiwaniu wartości będą grzebać we flakach".

 

Wiecie, ja już tak mam. Zdaję sobie sprawę, że część horrorów to totalne gówna, a nawet te "kultowe" bywają mizernej jakości, ale czasem w czymś z pozoru kiepskim można znaleźć pokłady tematów do poważnych dyskusji. Horrory są komentarzem do współczesności i posiadają sporą wartość kulturową. Mogłabym powiedzieć: ja to wiem, obejrzałam i przeczytałam sporo ociekających krwią filmów.

 

Ale czy tak nie jest z każdym fascynatem? Czy Wy potrafilibyście się entuzjazmować czymś, co jednocześnie według Was byłoby kiepskie/beznadziejne/ o niskiej wartości poznawczej itp? I to przez ileś tam lat? 

 

Ostatnio trafiłam na blog Na własnej skórze, gdzie autorka opisuje zapach, o których nie tylko ja ale i pewnie większość pracowników perfumerii nie ma pojęcia. Słuchajcie, żeby wąchajac L’eau du Navigateur mieć wizje floty brytyjskiej? Już nie wspomnę o informacjach praktycznych, ale obszerne rozpisywanie się, porównania, wręcz opisy świata stworzonego rozlaniem kilku kropel perfum to niezły wyczyn. Sama na to bym nie wpadła. Dlatego lubię słuchać fascynatów - wydaje się, że żyją w innym, niewidocznym dla mnie świecie.

 

Ja chyba też, ale za każdym razem staram się jak najszerzej otwierać drzwi.

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

teaver
   
Ocena:
0
Jeden z moich znajomych ze studiów był niespełnionym kiperem i świetnym kucharzem domowym. Gotował i opowiadał o smakach tak, że część znajomych na pewno zastanawiała się, czy przed wyjściem z proszonej kolacji po prostu mu nie zapłacić. :D Uwielbiałam chodzić z nim do winiarni dokładnie z tego samego powodu, który wymieniłaś, LOL. Tacy ludzie są fantastyczni, nawet jeżeli nie mają nic wspólnego z naszym sosikiem.
04-11-2008 12:12

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.