19-09-2007 14:52
Pchły
W działach: samo życie, dialogi | Odsłony: 45
Dziś rano wybraliśmy sie do specjalistycznego sklepu dla zwierzaków celem zakupienia obroży przeciwpchłowej. Co prawda na naszym kocie nie znaleźliśmy żadnej pchły, ale znajomy kot takowe posiadał (zostałam pogryziona przez pchły znajomego kota i nie wierzcie, że pchły nie gryzą ludzi). Dziś o trzeciej nad ranem urządziłam panikarską akcję szukania pcheł, bo znów mnie coś pogryzło a nasz kot miał kontakt z tamtym kotem. Po licznych za-i-przeciw, szukaniu pcheł na kocie, podłych insynuacjach, że w moich żyłach płynie zwierzęca krew i że kot będzie bardzo nieszczęśliwy pojechaliśmy po obrożę.
Ja: Poproszę o obrożę przeciw pchłom. Nasz kot ma pchły.
Pani w sklepie zwierzakowym: Widziała pani jakieś pchły na kotku? Biegało coś czarnego?
Mój Mężczyzna: Nie, żadnych nie widzieliśmy.
Pani: To może alergia?
Ja: Nie, bo cała jestem pogryziona.
MM: To może tobie kupimy taką obrożę? Ma pani duże rozmiary dla dorosłych osobników?
Ja: Poproszę o obrożę przeciw pchłom. Nasz kot ma pchły.
Pani w sklepie zwierzakowym: Widziała pani jakieś pchły na kotku? Biegało coś czarnego?
Mój Mężczyzna: Nie, żadnych nie widzieliśmy.
Pani: To może alergia?
Ja: Nie, bo cała jestem pogryziona.
MM: To może tobie kupimy taką obrożę? Ma pani duże rozmiary dla dorosłych osobników?