19-12-2008 13:39
Po co komu ciasteczka?
W działach: samo życie | Odsłony: 2
Jako, że dziś wieczorem mamy nieformalne spotkanie "wigilijne" w Zapiecku, na którym będziemy się rozkoszować pieczonymi ziemniaczkami i innymi smakołykami, jak co roku piekę ciasteczka aby dać upust swoim talentom kulinarnym.
Kot: Co cię opętało z tym seledynem?
Ja: Kocie, nie znasz się na kolorach. To goblinia zieleń.
Ciasteczka miały być różnokolorowe, ale zakochałam się w kolorze zielonym, którego odcień jeszcze podkreślają czyraki z żurawiny :P
Mój Mężczyzna jak co roku marudzi, ze nie widzi sensu, żebym tak się zapracowywała dla kilku ciastek, które można bez problemu dostać w sklepie. W tym roku to marudzenie jest "pro forma" i nie wyraża wszystkiego, na co go stać. Ja zresztą nie jestem dobrym obiektem do takich ataków, bo mam świetnie opanowana zagrywkę: robię bo mi się podoba i już.
Kotu też się podobało. Wogóle uważam, że zainteresowany kot jest nieodzownym elementem luzackiego gotowania i pichcenia.
Dla zainteresowanych: w czasie realizacji projektu większość ciastek nie została oblizana. Ale tylko Paszpal wie, które.
Kot: Co cię opętało z tym seledynem?
Ja: Kocie, nie znasz się na kolorach. To goblinia zieleń.
Ciasteczka miały być różnokolorowe, ale zakochałam się w kolorze zielonym, którego odcień jeszcze podkreślają czyraki z żurawiny :P
Mój Mężczyzna jak co roku marudzi, ze nie widzi sensu, żebym tak się zapracowywała dla kilku ciastek, które można bez problemu dostać w sklepie. W tym roku to marudzenie jest "pro forma" i nie wyraża wszystkiego, na co go stać. Ja zresztą nie jestem dobrym obiektem do takich ataków, bo mam świetnie opanowana zagrywkę: robię bo mi się podoba i już.
Kotu też się podobało. Wogóle uważam, że zainteresowany kot jest nieodzownym elementem luzackiego gotowania i pichcenia.
Dla zainteresowanych: w czasie realizacji projektu większość ciastek nie została oblizana. Ale tylko Paszpal wie, które.