» Blog » Samo życie
15-05-2011 13:24

Samo życie

W działach: samo życie | Odsłony: 22

Samo życie
Weźmy takiego Jacka Spicera. Jak dla mnie ma on wysoki poziom wiarygodności. Jest wręcz zaufanym facetem. No jasne, że biega z pomalowaną twarzą i ma płaszczyk z ogonem, ale mnóstwo czasu spędza nad armią swoich mrocznych robotów i musi się ostro nakombinować, żeby zdobyć Wu.

Fakt mieszkania w domu rodziców sprawia, że jest on jakiś taki, no, swojski. Mogłabym sama wskazać kilku geniuszy, którzy, mimo niewątpliwego geniuszu w pewnych dziedzinach, mieszkają z mamą, ale nie chcę dostawać privów, że ktoś uprzejmie doniósł, iż można kogoś tam zidentyfikować w moim wpisie a on sobie nie życzy. No, ale wracam do tematu.

Lubię bohaterów kombinatorów. Takich, co muszą się nastarać i napracować nad zbudowaniem własnej wizji świata. Ostatnio oglądałam na mini mini bajkę o Barbie i wróżkach*, główna bohaterka była piękna i bierna; kombinatorką i knujem była zła wróżka. Barbie, nawet gdy musiała włączyć tryb myślenia by znaleźć wyjście z zaistniałej sytuacji, nie sięgała pięt złej wróżki w dziedzinie kombinowania.

Kombinowanie jest passe. Kombinowanie to dziedzina złego Wezyra (takiego z seksowną bródką i zmrużonymi oczami). Z drugiej strony kombinowanie to dziedzina graczy rpg, bohaterów, którzy nie urodzili się z błyskawicą na czole i kobiet, które chcą wziąć sprawy w swoje ręce :)
Nie przepadam za bohaterami w typie Harrego Pottera, urodzonych z piętnem nadzwyczajności, urodzonych do rzeczy niesamowitych, wielkich, w chwili narodzin których spadł meteoryt rozwalając pół Rosji. Rzecz jasna tacy faceci się rodzą, stanowią jakiś tam promil populacji, czasem bywają nawet nadzwyczajni.

Wydaje mi się, że sympatię do pewnego typu bohaterów wyrobiły we mnie erpegi. I fakt, że jestem straszną realistką (no bo na to wychodzi).
Marzenie o tym, że będę sobie siedzieć na tyłku patrząc w okno, przez które ktoś nagle wpadnie i powie „zostałeś wybrana**” to takie, no... piękne marzenie, ale jak dla mnie zbyt nierealistyczne nawet jak na fantastykę. A jak do tego dodać jeszcze opór takiego „wybrańca” przed swym losem, to jest – jak dla mnie – zbyt fantastyczna fantastyka.

Swego czasu namiętnie graliśmy w Wampira Maskaradę, a potem nagle przestaliśmy. Główny powód był taki, że zbyt cieszyliśmy się faktem bycia wampirem, by udawać, że z tego powodu cierpimy. Nie wnikając w nuanse prawdziwego odgrywania i feng shui dla cierpiętników, stwierdziliśmy, że wolimy grać postaciami, które osiągnęły swój wyjątkowy status, bo chciały. A co za tym idzie – cieżko się nad nim napracowały.

Lubię wszystkie postaci z Xiaolin, jest to świetna kreskówka, ale mam swoich ulubieńców. Postać Geniusza Zła jest mi szczególnie bliska, przypomina mi moje bohaterki erpegowe: z jednej strony starają się być bardzo klimatyczne, czasem pozować na mroczne, posępne i pełne władzy, a z drugiej strony biegają w podkasanej kiecce gdy nikt nie widzi i zawierają poniżające układy, byle wszystko poszło tak, jak chcą. Na naszych sesjach zazwyczaj tak bywa, że każda aktywność gracza jest mile widziana. Z moich obserwacji wynika, że samo „bycie” i „jateż” oraz „zerowa decyzyjność” wywołują u MG dziwną skłonność do testowania śmiertelności graczy. W naszej drużynie w przypadku złej i dobrej decyzji sesja toczy się dalej, w przypadku braku decyzji – wzrasta odsetek śmierci w drużynie.

To jak z aktywnością w seksie: przebranie się za francuską pokojówkę może podwyższyć poziom hormonów u faceta lub wywołać gwałtowny napad śmiechu, ale nawet to drugie jest lepsze niż całkowita obojętność. Strategia leżącej kłody sprawdza się w przypadku krokodylich łowów, ale niekoniecznie w łóżku lub na sesji rpg.

Łatwo powiedzieć: jutro podbiję świat, utopię słońce we krwi a narody będą przede mną klęczeć. Zazwyczaj mamy do czynienia z sytuacją, gdy każdy sukces okupiony jest ciężką pracą lub chociaż zorganizowaniem widowiska i mówieniem zza kulis przez rurę od odkurzacza (aby nasz głos brzmiał mroczniej i posępniej). Narody się same nie podbiją, odporność na zaklęcia przeciwnika zazwyczaj nie jest wrodzona, a odpowiednio niski głos uzyskuje się po wypaleniu odpowiedniej ilości fajek.

Życie, panie.


* nie potrafię powiedzieć, dlaczego nie przełączyłam, gdy skończyła się Mała Księżniczka (to jest fajna bajka o małej kombinatorce). Mogę jednakże zapewnić, że ucierpiałam tylko ja, reszta rodziny zlała Barbie i wróżki.
** niekoniecznie dlatego, że „nigdy nie byłaś wykąpana”

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Albiorix
   
Ocena:
0
Pisałem między innymi o tym samym notkę temu, ino mniej :)

A Dzwoneczek nie jest taka zła, ma własne pomysły i realizuje je, z prądem czy pod prąd. Acz fakt - super moc ma wrodzoną.

A wampiórki które same doszły do zbałamucenia swojego rodzica w ciemności i własnoręcznie dorobiły się wiaderek kostek są fajne.

15-05-2011 14:56
27383
   
Ocena:
0
Łatwo powiedzieć: jutro podbiję świat, utopię słońce we krwi a narody będą przede mną klęczeć.

A to nie jest tak, że od powiedzenia "jutro zrobię to i tamto" wszystko się zaczyna? I ciężka praca i sukcesy okupione krwią? ;)
15-05-2011 15:41
Iman
   
Ocena:
0
Oj tak, nie ma nic gorszego niż bierność na sesji. Chociaż mam wrażenie, że czasami za łatwo obwinia się gracza, a bywa i tak, że przyczyna jego braku działań leży po drugiej stronie.
Ale fakt, jedna z najlepszych sesji w moim życiu (jako gracza) była taka, kiedy moja postać w wyniku splotu osobliwych przypadków została nagle obdarzona pewną mocą, ale musiała się bardzo dużo nakombinować, jak jej używać i co dokładnie zrobić, żeby osiągnąć cel. Sama moc nie dawała nic a nic (sprytna MG już o to zadbała ;p). Aż mi z czachy dymiło ;) I nawet MG stwierdziła, że to było niesamowite.
15-05-2011 19:20
teaver
   
Ocena:
+1
Albiorix - Barbie i wróżki, nie Dzwoneczek! Paskudne, świecące obrzydlistwa w kolorach różowo-lilowych, które udają inteligentne formy życia i uśmiechają się jak po latach korzystania z dobrodziejstw botoxu. Koszmarki, którymi Matel napędza sprzedaż laleczek madeinchina za 130 zeta. Lonka czasami katuje mnie tą surferką - Merliah. :P

A co do bierny-aktywny, to każda strategia ma swoje plusy i minusy. No, ale jak widać MG lubi inicjatywę. ;) I to się chwali. Nudzić to się można przed telewizorem.
15-05-2011 22:48
Albiorix
   
Ocena:
0
Barbie są nieco lepsze niż to czego się po nich spodziewałem - czyli od absolutnego dna. Niemniej mają taką sobie animację, durnowatą fabułę i postaci. Ale nie zupełnie złe - nie jest to archetyp różowej panienki która umie się tylko uśmiechać i trzepotać rzęsami - coś robią, coś tam działają, ratują świat, uprawiają sporty, przyjmują odpowiedzialność i w ogóle. Męska część populacji to niestety miernoty pod każdym możliwym względem.

Z Barbie i wróżkami widziałem 4 odcinki w 3 różnych "settingach". Wszystkie były rzeczywiście niedobre. W miarę OK była księżniczka-muszkieterka.

Ale najlepszym serialem są nowe Kucyki (my little pony: friendship is magic). Są genialne, nie mogę się doczekać polskiego dubbingu (tymczasem zrobili tylko 3 odcinek i to nie za dobrze).
15-05-2011 23:15
Ramirez Kel Ruth
   
Ocena:
0
"Ale najlepszym serialem są nowe Kucyki (my little pony: friendship is magic). Są genialne, nie mogę się doczekać polskiego dubbingu (tymczasem zrobili tylko 3 odcinek i to nie za dobrze)"

Ja tam czekam na Wiedźmina II (jeszcze 24 godziny!), a tu takich rzeczy można się dowiedzieć :D
15-05-2011 23:24
GRAmel
   
Ocena:
0
Teaver - mialem okazje i nieprzyjemnosc widziec kawalek tego o wrozkach, na szczescie Maryska tego nie lubi :)
15-05-2011 23:24
Marigold
   
Ocena:
0
Ja dostałam kiedyś Dzwoneczka od dystrybutora w prezencie, gdzieś tam leży na półce ;)
16-05-2011 02:37
de99ial
   
Ocena:
+1
"To jak z aktywnością w seksie: przebranie się za francuską pokojówkę może podwyższyć poziom hormonów u faceta lub wywołać gwałtowny napad śmiechu, ale nawet to drugie jest lepsze niż całkowita obojętność."

To jest wspaniały fragment ;)

Masz u mnie browar za niego. Do odebrania na jakimś lubelskim konie - tylko trzeba mnie pacnąć w potylicę i się przypomnieć :D
16-05-2011 13:42
   
Ocena:
0
Ja zawsze kibicowałem w bajkach złydnim. Mieli zawsze gites pomysły i tylko przez tych wrednych dobraków przegrywali.
16-05-2011 14:07
Headbanger
   
Ocena:
+2
Chyba jestem bardziej paskudnym mg, bo karzę graczy za złe decyzje i tylko złe decyzje. Bierność jest złą decyzją.

Jedna kampania w Fallouta skończyła się wipem drużyny bo nie zrobili nic by ukryć się / zabezpieczyć przed bandą najemników opłaconych by zdobyć podłożony graczom item... Gracze wiedzieli o tym... ale byli w New Reno w 2279 roku (była policja) - więc myśleli że są bezpieczni... jakby zaprawieni w bojach najemnicy nie wiedzieli jak pracować w takich warunkach...
16-05-2011 14:48
Scobin
   
Ocena:
+2
jakby zaprawieni w bojach najemnicy nie wiedzieli jak pracować w takich warunkach...

Ale Twoi gracze to nie zaprawieni w bojach najemnicy... przynajmniej tak przypuszczam. :)
16-05-2011 18:28
Albiorix
   
Ocena:
+4
Przygotowanie się na nadchodzący atak bandytów to jeszcze nie są aktywne postaci.

Aktywne postaci działają mniej więcej tak;

MG: dobra, to wasz pierwszy dzień w New Reno. Tymczasem nic ciekawego się u was nie dzieje. Chcecie coś robić? Jakieś zakupy? Chcecie poszukać pracy?
Gracz 1: Planuję napad na kasyno! Jakie tu są kasyna?
Gracz 2: Chcę uwieść córkę szefa którejś mafii. Na początek pójdę poznać towarzystwo.
Gracz 3: Szukam lokalu, założę sklep z narkotykami!
Gracz 4: Idę na główny plac nawracać ludzi do swojej sekty!

MG zamiast przygód wymyśla przeszkody na drodze graczy do ich celów :)
16-05-2011 18:37
Headbanger
   
Ocena:
0
Gwoli ścisłości sytuacja była bardziej skomplikowana, ale każdy zdrowy na umyśle człowiek wiedział by że z tym co znaleźli podłożone w swoim stuffie trzeba było uciekać i to daleko. Zwłaszcza że wcześniej starli się z najemnikami i jeden z nich uciekł, poznał i twarze i poszedł opowiedzieć o tym... właśnie w kierunku New Reno... to była bardzo zła decyzja...

"Gracz 1: Planuję napad na kasyno! Jakie tu są kasyna?
Gracz 2: Chcę uwieść córkę szefa którejś mafii. Na początek pójdę poznać towarzystwo.
Gracz 3: Szukam lokalu, założę sklep z narkotykami!
Gracz 4: Idę na główny plac nawracać ludzi do swojej sekty!"

To nie zawsze jest dobre. Np. jeżeli tematem przewodnim gry jest walka o przetrwanie i ucieczka?

Btw. punkty 1 i 2 to bardzo złe decyzje to szybka droga na golkondę :P
18-05-2011 10:33
Albiorix
   
Ocena:
0
To zle decyzje w realistycznej konwencji gdzie ludzie umieraja od kul i powinni dbac o swoje bezpieczenstwo. Sa natomiast akceptowalne i zabawne w konwencji filmowej z silnymi postaciami.

Oczywiscie jesli kampania jest survivalowa to inicjatywa graczy to zwykle szukanie jedzenia czy schronienia. Ale nawet wtedy gracze z inicjatywa zwykle maja jakis super plan, nawet jesli musza go odkladac do czasu gdy uciekna wscieklym orkom.
18-05-2011 10:57
Headbanger
   
Ocena:
+2
"To zle decyzje w realistycznej konwencji gdzie ludzie umieraja od kul i powinni dbac o swoje bezpieczenstwo. Sa natomiast akceptowalne i zabawne w konwencji filmowej z silnymi postaciami."

Nie zgadzam się. W "konwencji filmowej z silnymi postaciami" stało by się IMO dokładnie to samo, z tym że postacie miały by znacznie większe szanse przetrwania takiego starcia - jest coś takiego jak "logika", która nie zmienia się w zależności od konwencji...

Logicznym jest to, że jeżeli jakaś grupa próbowała cię zabić ale miała faila, to jeżeli ma siłę to przegrupuje się i postara się zrobić to lepiej. Nie ma to znaczenia czy to heroic, dark, grim & gritty, high, pulp, czy nawet ur mom. Inaczej scenariusz się rozsypuje i z TRANSFORMERS robi się TRANSMORPHERS (uciekajcie od tego dugiego filmu).

Obrażanie sprzedawcy jest złą decyzją bez względu na konwencję bo potem gość będzie miał opory przed sprzedaniem ci czegokolwiek... Po prostu w zależności od konwencji ma to inny stopień wpływu na grę/graczy.

Nie każda zła decyzja musi być śmiertelna... po prostu jest to błąd który utrudnia ci w jakiś sposób potem działanie...

Chyba jedyna konwencja w jakiej urywamy jaja logice to kreskówkowa :P

W sumie konwencja fallouta jest mocno pulpowa, ale jak próbowali gadać do ludzi co strzelali do nich ogniem automatycznym... to make long story short - zwyczajnie przegrali walkę i ich zabito, zabrano z ich ciał to co najemnicy byli opłaceni odebrać i złe mastermindy wykonały swój plan. Przez złe decyzje of course... Cały ten mały evencik można było uniknąć w prosty sposób albo atakując ich zanim się pozbierają (mieli adres EP), albo zwyczajnie uciec...

Żeby nie było, żem jakiś despota czy MG w stylu "ja wiem wszystko! Gracze som gópi" - wiedzieli absolutnie wszystko co tu napisałem, a nawet więcej...

Głupie rzeczy ciągle są głupie nieważne gdzie innymi słowy :P

-------------EDIT------------
Przy czym należy pamiętać że NPC też popełniają błędy... ale złą decyzją jest liczyć na ich błędy :)
18-05-2011 12:33

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.