» Blog » Troskliwe misie i inne rozwijające bajki
06-03-2015 15:06

Troskliwe misie i inne rozwijające bajki

Odsłony: 1075

Troskliwe misie i inne rozwijające bajki

Szukam fajnych i ciekawych bajek dla kilkuletniej dziewczynki, teraz oglądamy troskliwe misie.  Miło jest też spędzić czas z przesłodkimi kotkami o dźwięcznych głosikach, które latają balonem i przezywają przygody. Pastelowe kolory są bardzo kojące :) Zwłaszcza po całym dniu w biegu; hałas na ulicach,  klimatyzacja w biurze, stres nawet w przedszkolu, to nie sprzyja radosnym myślom 1.

Ostatnio zaczęłam się interesować homeopatią i koloroterapią, co przekłada się na jakość życia od najmłodszych lat. Eksponowanie zmysłu wzroku na konkretne barwy mocno oddziałuje na psychikę każdego, ważne więc, żebyśmy mieli świadomość funkcjonowania Dobra, sądzę, że do tego miejsca zdołali dotrzeć tylko rodzice, więc przejdę do rzeczy. Nie, żebym coś miała do troskliwych misiaków, razem z córką chyba nie dotrwałyśmy do końca bajki, więc co ja o tym wiem. Za to chciałabym napisać o czymś, co jest tak naprawdę tematem notki, czyli:

Implementacji obligatoryjnych achievementów

Czyli jak wdrażamy dobre zwyczaje erpegowe u naszej pięcio i pół latki. Nie jest to jakiś specjalny system, jakby się nad tym zastanowić, to robimy to w duże mierze intuicyjnie. Co więcej, chyba nam do głowy nie przyszło, że nasza córka nie będzie grać. Trochę to przypomina rodzinę piekarzy, gdzie nie do pomyślenia jest, że jedyna córka  miałaby zostać dajmy na to neurobiologiem czy górnikiem.  Zanim czas weźmie się za weryfikację naszych planów, mamy rodzinę: dwoje erpegowców, mała dziewczynka, która dopiero co nauczyła się czytać i kot. Kot nie gra, ale wiadomo, kot to kot.

Ja i mój em mąż gramy w erpegi, nie zawodowo, raczej „jak tylko się da”, z minionych lat aktywnego sesjowania wynieśliśmy dużo dobrego. Chcemy, żeby nasza córka nauczyła się dobrego grania, czytania i  ogólnie pojętego zamiłowania do fantastyki. Chciałabym też dowiedzieć się, jak Wy przeszczepiacie swoje dzieci na grunt fantastyczny, zwłaszcza, że przedszkola nie zawsze wspierają ten nurt i na przykład pani przedszkolanka stanowczo zaprzecza istnieniu wilkołaków2.

Czym skorupka…

Nie ukrywamy przed córką, że gramy. Gdy wyjeżdżamy na całą noc, nie wymykamy się chyłkiem, jakbyśmy robili coś złego.  Nie wiem, jak to jest w rodzinach, gdzie tylko jeden rodzic jest mocno „fantastyczny” 3.  U nas figurki i planszówki zalegają cały weekend na stole, książki zostawiam tam, gdzie czytam, mamy spędy znajomych, na których gramy, oglądamy Hobbita z dodatkami a na ścianach są rysunki z Klanarchii. Nie odcinamy dziecka od naszej biblioteczki, książki są dla każdego, kto potrafi czytać w naszym domu. Jestem zdania,  że każdy rodzic ma wysoki poziom wszczepiania zakazów i nagle może się okazać, że coś, co chcieliśmy ograniczyć tylko na chwilę – dopóki nie nauczy się szanować książek, dopóki nie skończy 12 lat  - obrzydziliśmy na całe życie.

Oprócz licznych zdolności potrafię gotować, jedna z moich koleżanek, także gotujących, przyznała, że chciałaby, żeby jej dziecko choć trochę czerpało radości z zajęć typowo kuchennych. Jak moje czasami. 

- Ale wiesz, odpowiedziałam, ja mam za sobą kilogramy rozsypanej mąki, kopy potłuczonych jaj a nawet budowę rurociągu ze słomek, który spowodował niewielki potop.

Dzieci, nawet w przypadku chwalebnego przyswajania treści wpajanych przez rodzica, potrafią mnóstwo rzeczy zrobić źle. Przynajmniej na początku. Przez kilka pierwszych dni. I lat. I trzeba im na to pozwolić, ba czasem należy klaskać przy minimalnych nawet osiągnięciach i wbrew sobie zakładać, że to nie uczeń zawinił, tylko mistrz nie dostosował 4.

My też tacy byliśmy. Może tego nie pamiętamy, ale proces uczenia się i zdobywania osiągnięć nawet w naszym ukochanym hobby obfitował w pomyłki. Nie wiedziałeś kim są hobbici? Nie rozpoznałeś cytatu z Gwiezdnych Wojen? Pomyliłeś F. Herberta z J. Herbertem? Argh… To co z tego. Ambitne dziecko może mocno odczuć, że nigdy nie osiągnie levelu „legendary” rodzica i… poszukać czegoś całkiem innego, np. Z zakresu stomatologii stosowanej.

Warto pozwolić naszemu dziecku na uczenie się, popełnianie błędów i mylenie dzieci Lorda Vadera. Nauczy się w końcu, przez samo bycie obok nas. Nawet psując kampanię w Heroes 3.

Uważam, że dobrą drogą jest nie rywalizacja i imponowanie, bo na to przyjdzie czas  w wieku lat nastu, gdy pisklak obrośnie w piórka, ale wprowadzanie przyjazne i  w dużej mierze partnerskie. Czasem tak delikatne jak tłumaczenie mamie czym są erpegi i dlaczego powinna nam pozwolić grać przez cała noc u Piotrka, chociaż w poniedziałek mamy sprawdzian z matmy (cześć z Was zapewne ma sporo doświadczenia w tym zakresie).

Mamo, ty LUBISZ takie straszne potwory????

Przyznam, ciężko wytłumaczyć na „poziomie” kilkulatka, że oglądanie i czytanie horrorów to frajda, zwłaszcza,  gdy córka była na etapie wyobrażeń o ożywających zabawkach.  No, ale co tu kryć, lubię takie straszne potwory i chociaż same filmy i gry zostawiam sobie na godziny nocne, gdy mała śpi, nie ukrywam biblioteczki, nie zaklejam okładek.  Na razie wystarczy wytłumaczenie, że to są historie dla większych dzieci i sednem rzeczy jest historia, nie sam potwór. Choć horror bardzo lubię to nie dostarczam treści bardziej horrorowych niż Amelia i Postrach Nocy. W tym momencie fantastyka i sf bardziej służą we wprowadzaniu dziecka w świat fantastyki. Zakładam, że za dwa, trzy lata sama spróbuje czytać Oczy smoka czy Gęsią skórkę.

Coś dla dziewczyn

I tu się pojawia trudność, bo otrzymujemy materiał głównie dla małych chłopców.  Taka standardowa pięciolatka jak nasza dość mocno identyfikuje się z przedstawicielkami swojej płci.  Może być kotkiem, księżniczką, wojowniczką czy nawet smoczycą. I lubi, gdy główną bohaterką opowieści jest dziewczyna. Chłopcy też lubią identyfikować się z własną płcią, ale jest znacznie więcej opowieści dla chłopaków. Hobbit. Wiedźmin. Kubuś Puchatek. Czkawka. Pingwiny z Madagaskaru. To co z tego, że gdzieś tam w tle występuje postać żeńska. W kucykach też występuje postać męska: poza sześcioma kucykami jest jeden mały smok, Spike – czy któryś z chłopców to ogląda? Chyba tylko powyżej 15 lat (a tych może być całkiem sporo, Bro;))

Nasza córka za jakiś czas zacznie doceniać literaturę i filmy z chłopcami w roli głównej, ale w tym wieku identyfikacja z bohaterem sprawia jej mnóstwo radości i nie chce z tego rezygnować, dlatego też „zbieramy” gry i książki z dziewczynkami w roli głównej: Monument, wspomniana wcześniej Amelia i Postrach Nocy, Princess Story, Temple Run. Dużym zainteresowaniem cieszyła się Ronja, córka zbójnika i mity, w których sporo jest aktywnych bogiń, bajki wydawnictwa Zakamarki, może mało fantastyczne, ale ciekawe.

Tu też bardziej szukamy tego, co może jej się podobać zamiast przekonywania do „najfajniejszych i najwartościowszych pozycji fantastycznych dla dzieci ever”. Ok, Hobbit to klasyka, ale do naszej córki prędzej dotrze Dzwoneczek (i bestia z Nibylandii).

I… sesja!

Prowadzimy córce sesje, przed snem, warto zauważyć, że jest to system całkowicie bezkostkowy (w życiu bym siebie o to nie podejrzewała). Zabawne jest słuchanie, jak przenosi sposób narracji na zabawy z innymi dziećmi i opowiada w trzeciej osobie: widzicie, że ku wam zbliża się kilka kucyków. Co robicie?

Pozwalamy jej na przebieranki, posiadanie hordy wymyślonych zwierzątek, ba, nawet mobilizujemy do poszukiwań skarbu z tabunem wskazówek (tak, dziewczynki dają sobie radę z mapami) i przyznam, że bywa to bardziej wyczerpujące niż przygotowanie naszego pierwszego wampirzego larpa.

Co z tego mamy?

Powiedzmy sobie szczerze, fortuny zostają przepuszczane, przyjaciele strzelają focha, miłość nie jest taka jak w bajkach a kolejna nie zawsze trafia się w sklepie z komiksami. Za to dziecko najczęściej zostanie z nami przynajmniej na18 lat. A bywa, że na dłużej.  Chciałabym, żeby nasza córka podzielała nasze zainteresowania i pasje; znacznie ciekawiej jawią się kolejne ferie, wakacje a później wspólne rodzinne święta z geekiem i erpegowcem. Bez zgrozy czającej się za słowami: i co my będziemy razem robić przez dwa dni gdy galerie i sklepy są pozamykane? Kościół? Rajd rowerowy? Zabójstwo?

Jak to, co? Na pewno będą nowe planszówki, filmy, gry, które będą interesować całą rodzinę. To nie jest kwestia tylko kilku następnych lat, ale raczej kilkudziesięciu.

Poza tym prowadzenie sesji dla dziecka bywa dziwne i nieoczekiwane. To współpraca z osobą, która nie ma narzuconych kulturowo ról postaci fantastycznych, do których jesteśmy przyzwyczajeni.

No i  może się okazać, ze to nasz potomek będzie decydować o tym, czy zgodzić się na dom starców z nielimitowanym łączem i sprzętem do grania w 24 część Diablo wraz z innymi starymi prykami.  Czy neurobiolog aby na pewno rozważy taką opcję?

Staram się także minimalizować ryzyko, że moja mała ale dorosła już córeczka przyprowadzi pewnego dnia do naszego domu gościa spoza „branży” ze słowami: mamo, poznaj mojego chłopaka, interesuje się technikami sprzedaży, tańcem hula i niczym poza tym, bo jest DOROSŁY.  Nie planuję zakupu strzelby, ale w tym wypadku byłabym w pełni usprawiedliwiona, nawet gdybym posiadała w pełni wyposażoną zbrojownię łowcy wilkołaków.

---

1 by George Stark, Mroczna połowa

opowieść o tym, dlaczego nie ma łowców wilkołaków i Świętego Mikołaja to materiał na osobnę notkę

a pism fantastycznych trzeba szukać w garażu, jak to opisywał jeden z bohaterów „Rozważnych i romantycznych”

przychylam się do założeń Dana Daglowa, że niepowodzenie nie zawsze jest motywujące.

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

Kamulec
   
Ocena:
0

Wbrew założeniu z początku notki nie jestem rodzicem, więc nie dodam nic od siebie, ale przeczytałem i tekst ciekawy.

07-03-2015 00:41
Z Enterprise
   
Ocena:
+1

Piszę to jako rodzic - jak dla mnie wmuszanie dziecku własnego (dość infantylnego w dodatku) stylu życia i indoktrynacja od małego to takie samo barbarzyństwo jak przymusowe włączanie do grupy religijnej (np. poprzez chrzest) czy planowanie maluchowi kariery. Egoistyczne i płytkie. Dzieci nie są gadżetami do programowania.

Na szczęście głupie też nie są, i od momentu pójścia do szkoły uczą się od innych dzieci, nie od swoich zafiksowanych starych. I jest duża szansa, że wasza córa na czas odkryje  barbie, biebera i macdonalda i będzie normalna, z szansą na normalne życie z agentem ubezpieczeniowym. 

 

 

07-03-2015 13:21
Enc
   
Ocena:
+1
Z tą homeopatią mam nadzieję, że to był żart. Odnośnie samych erpegów, Zet +1
07-03-2015 14:04
Kamulec
   
Ocena:
0

Ja tu widzę tekst o inspirowaniu dziecka, a nie wymuszaniu na nim czegokolwiek.

07-03-2015 14:13
Z Enterprise
   
Ocena:
+1
A ja widzę syndrom "mini-me"
07-03-2015 14:25
Kamulec
   
Ocena:
0

Czyli?

07-03-2015 15:46
Senthe
   
Ocena:
+6

Z, to jest jednak trochę śmieszne - dzieci uczą się od rodziców zachowań, skryptów, wnioskowania, podejścia do życia, podstaw moralności, przedsiębiorczości, życia w społeczeństwie, a Ty się martwisz drobiazgami w stylu czy laska będzie wolała kolor czarny czy różowy? We wczesnym dzieciństwie nabywa się pewne preferencje i przekonania o tym, że coś jest fajne albo nie jest fajne - tak że w wieku 15 lat możesz już określić, że coś robić chcesz, a czegoś robić nie chcesz (bo jako trzylatek podświadomie ustaliłeś że to jest fajne albo nie). Jeśli rodzice świadomie próbują wykształcić konkretne zainteresowania u dziecka, to raczej dobrze, że w ogóle się w to angażują, a nie pozostawiają je samemu sobie, olewając sytuację i pozostawiając jego los i osobowość przypadkowi. Z powodu zabaw w szukanie skarbu i sesji przed snem jeszcze nikt nie stwierdził, że mu zrujnowano dzieciństwo.

07-03-2015 16:03
KRed
   
Ocena:
+6

Zwykle rodzice chcą tego, co uważają za najlepsze dla swoich dzieci. Z Enterprise jest rodzicem, który chciałby, żeby również cudze dzieci miały to, co on uważa za najlepsze :)

07-03-2015 16:26
Adeptus
   
Ocena:
+1

Z Enterprise

Piszę to jako rodzic - jak dla mnie wmuszanie dziecku własnego (dość infantylnego w dodatku) stylu życia i indoktrynacja od małego to takie samo barbarzyństwo jak przymusowe włączanie do grupy religijnej (np. poprzez chrzest) czy planowanie maluchowi kariery. Egoistyczne i płytkie. Dzieci nie są gadżetami do programowania.

Nie da się wychować dziecka kompletnie go nie indoktrynując. Zresztą, wychowanie jako takie z założenia JEST formą indoktrynacji. Jedynym sposobem na sprawienie, że Twoja latorośl nie będzie przez nikogo w dzieciństwie indoktrynowana, jest ukręcenie jej łebka zaraz po urodzeniu.

Na szczęście głupie też nie są, i od momentu pójścia do szkoły uczą się od innych dzieci, nie od swoich zafiksowanych starych.

Co też jest formą indoktrynacji.

 

 

07-03-2015 16:38
Vukodlak
   
Ocena:
+2

Nie trwóżcie się. Ziqzaqe zaraz wam powie co jest najlepsze dla waszych dzieci, oraz jak je macie (przepraszam - będziecie) wychowywać. Wszak jego już od urodzenia jest poważna, zupełnie nie infantylna i zaręczona z przyszłym agentem ubezpieczeniowym. Jak za starych, dobrych czasów. =D

07-03-2015 17:51
Z Enterprise
   
Ocena:
0

Kamulcze, odsyłam do Austina Powersa. 

@reszta - ot, i sens się zatracił w waszym beztroskim kląskaniu. 

07-03-2015 18:15
Vukodlak
   
Ocena:
+2

Hej, wyjaśnij mi. Jak to jest, że kiedy trollujesz to spox, a jak ciebie strollują to fochy i "nie sqoomaliście żartu, gópki". E? =D

07-03-2015 18:20
Furiath
   
Ocena:
+6

Ja tylko dodam, że cały pierwszy akapit senmary to polewka, ale jest to tak napisane, że sam się nie zorientowałem i dwukrotnie przestawałem czytać dalej...

A sens tej notki chyba taki, ze nie wstydzimy się naszego hobby i jest w otoczeniu naszego dziecka - przyłażą 40letni wujkowie i ciocie i łoja w planszówki i rpgi, z córką gramy w Carcassone  Junior i w Monopoly. Dodatkowo, przy córce gram otwarcie w Bioshocki, Left4deady, za to córa już sama pomyka w Monument Valley czy Heroes Might and Magic 3. Oczywiście, że jest Barbie, a kolor różowy jest najfajniejszy. Ale obok Barbie śpi Ktuluś (mały pluszowy Cthulhu).

Senmara też zauważyła, że dla dziewczynek jest (albo nie znamy) mało filmów/ książek fantastycznych, w których to one sa bohaterkami. Oglądając Hobbita córa powiedziała - to jest dla chłopaków, tutaj nie ma żadnej dziewczyny. Ale gdy czytaliśmy jej Ronję córkę zbójnika, to była zachwycona.

07-03-2015 20:10
Adeptus
   
Ocena:
0

ot, i sens się zatracił w waszym beztroskim kląskaniu. 

Ale jak to zatracił? Przecież KRed i Vukodlak, już nie mówiąc o Senthe, bardzo celnie podsumowali Twoją wypowiedź. Ale tak najłatwiej. "Ziemia jest płaska!" "Nie, nie jest płaska, można ją opłynąć dookoła, astronauci robili zdjęcia z kosmosu, a jak patrzysz na statek znikający za horyzontem, to..." "Kląskasz. Mam rację. Bo tak".

 

07-03-2015 20:28
Kamulec
   
Ocena:
0

@Z Enterprise

Wikipedia wskazała mi źródło, ale wolałbym wyjaśnienie, gdyż filmu oglądać nie planuję.

07-03-2015 22:51
etcposzukiwacz
   
Ocena:
0

Widzę że temat na czasie. No dobra przyznać mi się tu zaraz kto wychowuje dziecko jako MG? http://facet.wp.pl/kat,1034185,wid,17131227,wiadomosc.html?ticaid=114777

08-03-2015 07:50
Kanibal77
   
Ocena:
+1

Chłopcy też lubią identyfikować się z własną płcią, ale jest znacznie więcej opowieści dla chłopaków. Hobbit. Wiedźmin.

Akurat nie wiem czy opisy, że Geralt czegośtam nie usłyszał, bo miał uszy zatkane udami jakiejśtam czarodziejki są odpowiednie dla pięciolatka.

Zgodzę się z Zigzakiem. Nie ma co indoktrynować małej. Jak będzie wolała zostać normalna a nie nerdówą- jej prawo.

Zresztą taka indoktrynacja często przynosi odwrotny skutek od zamierzonego. Dajmy na to mój ojciec uwielbia oglądać mecze piłki nożnej i jest zapalonym hodowcą gołębi. Ja natomiast odczuwam odruch wymiotny na widok meczu w tv, a gołębie to się w/g mnie nadają do żarcia(serio, najlepszy rosół na świecie)  i zapaskudzenia dachu. 

Przypomina mi się bredzenie kumpla, opowiadającego jak to swojemu synkowi kupi małe glaniki i od małego będzie mu puszczał dezertera i inszego punka.

Odrzekłem mu wtedy, że szczerze życzę, by synalek przywdział szerokie spodnie i namiętnie słuchał Peji.

Staram się także minimalizować ryzyko, że moja mała ale dorosła już córeczka przyprowadzi pewnego dnia do naszego domu gościa spoza „branży” ze słowami: mamo, poznaj mojego chłopaka, interesuje się technikami sprzedaży, tańcem hula i niczym poza tym, bo jest DOROSŁY.

Cóż, cytując Kapitana Tytusa Bombę ,,Jeśli się kochają, to [moderacja – Kamulec]

08-03-2015 08:10
Nuriel
   
Ocena:
+1

Ja natomiast uważam, że Zigzak ma stuprocentową rację, ale trochę zatrzymuję się w połowie jeśli chodzi o proponowane rozwiązania. Problemem nie jest już zmuszanie (czy nawet proponowanie) dzieci do oglądania, grania, czytania etc. fantastyki, problem stanowi samo wychowywanie niewinnego dziecka przez rodziców interesujących się fantastyką. Proponuję przymusowo odbierać takim zwyrodnialcom te niewinne maleństwa, aby miały chociaż cień szansy na normalne życie. 

No bo przecież sami spójrzcie. Dziecko alkoholików czy narkomanów zacznie co najwyżej chlać i ćpać, ale w tym wypadku może zostać - Najświętsza Panienko uchowaj - fantastą. Co jak wiadomo jest znacznie gorsze i całkowicie uniemożliwia odnalezienie się w dorosłym życiu. No bo co zrobi taka biedaczyna? Przecież nie przyzna się w towarzystwie, że np. lubi oglądać "Władcę Pierścieni" czy grać w "Wiedźmina".  

08-03-2015 09:06
Kanibal77
   
Ocena:
+1

@Nuriel

Chodzi o co innego. Jest różnica między wymuszaniem na latorośli dzielenia pasji, a delikatną sugestią, złożeniem jej propozycji.

Ojciec dajmy na to zachwalał mi gdym pacholęciem był jaką to wspaniałą lekturą Trylogia Sienkiewicza jest. Było to jakieś 20 lat temu. Do dziś nie przeczytałem ani jednej części, poza połową Potopu bo w liceum sie babka od Polaka wydzierała mordą na nas.

Ojciec natomiast nie czytał mi Trylogii do poduszki, nie zachęcał bym wykuwał na blachę krotochwile Pana Zagłoby ani bym poszukiwał na wybrankę swego serca dziewczyny o wojowniczym usposobieniu, noszącej imię Baśka.

Sugestia, nie terroryzm.

08-03-2015 09:26
ThimGrim
   
Ocena:
0

Jak nie homoseksualiści i aborcja, to RPGowcy wychowujący dzieci. Bosze, co żeś temu światu uczynił...

;)

08-03-2015 09:47

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.